poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 17.

 Dedykacja dla Marty, która miauczy mi ciągle o nowy rozdział <3 
Głupolu, masz! <3


- Nigdy więcej nie idę z tobą na żadne spotkanie z klientami. - zwróciła się do Alex`a.
- Daj spokój, Meg. Przynajmniej było zabawnie. - zaśmiał się, a ona wraz z nim. Musiała przyznać, że nieźle się uśmiali. Dobrze, że ta kobieta, która do nich przyszła była młoda.
- Podwieźć cię gdzieś? - spytała otwierając drzwi od samochodu.
- Spokojnie przejdę się. - powiedział coraz bardziej odchodząc od dziewczyny. - Ale za to przyjedziesz po mnie jak będziemy jechać do hurtowni. - puścił oczko i odszedł. Meg wsiadła do samochodu i wyjechała z parkingu. Po drodze zajechała jeszcze do kwiaciarni by zdać relacje szefowej i już mogła jechać do domu. Zaparkowała na podjeździe własnego domu. Wyszła z samochodu zabierając ze sobą torebkę i kwiaty, które dzisiaj dostała. Weszła do domu i od razu usłyszała śmiechy przyjaciół. Przynajmniej dobrze się bawili. Po zdjęciu nakrycia i butów weszła do kuchni, z której dochodziły głosy.
- Cześć. - przywitała się z nimi, szukając czegoś w co mogła wstawić kwiaty.
- Szybko wróciłaś. - powiedziała Dominica.
- Szybko nam zeszło. Może dlatego, że nie byłam sama. - powiedziała wzruszając ramionami.
- Nie byłaś sama? - Harry poruszał brwiami.
- No przecież mówię. Alex mi towarzyszył. - zajrzała jeszcze do garnka i odwróciła się w stronę przyjaciół.
- Ah, Alex. Ten pedałkowaty przystojniak, który kiedyś się do ciebie przystawił. No to na pewno było miło. I ładne kwiaty. Pewnie od niego. - Harry gniewnie spoglądał na przyjaciółkę.
- O co ci chodzi? - czepiał się bez powodu. - A nawet jeśli te kwiaty by były od niego to tobie nic do tego, okej? Nie jesteś kimś kto musi mnie pilnować, więc ...
- Ale jesteś z moim przyjacielem i na pewno nie będzie cierpiał z jakiegokolwiek powodu, a na pewno nie przez ciebie. Nie po raz drugi. - ta dwójka coraz to bardziej nakręcała się do kłótni, a Dominica tylko słuchała co mają sobie do powodzenia.
- Widzę, że teraz to wszystko jest moja wina. Miło wiedzieć, że tak sądzisz. - powiedziała i wszyła z kuchni, by po chwili znaleźć się w pokoju na piętrze.
- Harry. - zaczęła Dominica. - Przesadziłeś i dobrze o tym wiesz.
- Ale ...
- Nie ma żadnego ale, Styles! Przecież sam chciałeś ich dobra, a teraz sam się z nią kłócisz o byle gówno, o jakieś zwykłe kwiaty. A nawet nie wiesz od kogo one są. - Dominica podeszła do wiązanki i wyjęła z niej malutki bilecik. Podała go Harry`emu. - Czytaj.
Harry ujął kawałek kartki w dłoń i zaczął czytać na głos.
- Ładne kwiaty, prawda? Wiem, że jesteś fanatyczką lilii. A one są pawie tak piękne jak Ty. Czekam na Ciebie w domu. Twój Lou. Xx.
- Widzisz?! Nie można było zajrzeć tam od razu.
- Dominica ...
- Wiesz, w kawiarni byłeś opanowany i delikatny. Wyczułam to. A teraz?! Jeśli nie postarasz się jej przeprosić, nie będziesz tu mile widziany. - powiedziała i także wszyła z kuchni. - Żeby osądzać o coś kobietę, za jakieś chore kwiatki, paranoja.
          Kończyła kolejny projekt , którego i tak nikt nie zobaczy. Robiła to dla siebie. Lubiła siadać przy swoim biurku, w pokoju, zaraz przy oknie, gdzie miała widok na swój ogórek, który sama urządziła. Dlatego właśnie w wolnych chwilach zajmowała się projektowaniem ogrodów czy malutkich parków. Zawsze miała opisane wszystko w najmniejszym szczególe. Tym razem kończyła wymierzać na kartce miejsce na altankę, którą miała postawić w centrum ogrodu. Sama marzyła o takim ogrodzie. Zaraz przy wyjściu z domu ścieżka prowadząca do altanki, gdzie na około rosłyby jej ulubione krzewy i malutkie ozdobne drzewka. Niedaleko wyjścia na taras była by piaskownica, a w niej mnóstwo zabawek. Obok niej huśtawka i masa innych rzeczy dla jej dzieci. Tak. Marzyła o domu pełnym miłości. Z mężem i dwójką uroczych dzieci podobnych do taty. Zamyśliła się tak patrząc przez okno, że nawet nie usłyszała, że Lou wszedł do pokoju i stanął tuż za nią.
- O czym myślisz? - spytał cicho tuż przy jej uchu. Wzdrygnęła się, a on cicho się zaśmiał.
- I co mnie straszysz, Głupolu? - spytała odchylając głowę do tyłu. Wzruszył ramionami i cmoknął ją w czoło.
- Co takiego znowu nabazgrałaś? - spytał spoglądając na kartkę.
- Nic konkretnego. - położyła ręce na stole tak, by zakryć to co przed chwilą tam poprawiła.
- Jak zawsze. - powiedział kładąc się na łóżku, które znajdowało się zaraz obok łóżka.
- Właśnie. - potwierdziła i położyła się obok niego. Od razu objął jej ciało swoim silnym ramieniem. By było jej wygodniej położyła głowę na jego klatce piersiowej.
- Wychodzimy gdzieś wieczorem? - spytał kreśląc bliżej nie określone wzroki na jej odkrytym ramieniu.
- Gdzie chcesz iść? - spytała unosząc głowę, by spojrzeć w jego oczy. - Nie możemy po prostu zostać w domu i czegoś razem obejrzeć?
- W zasadzie... czemu by nie. - znów cmoknął ją w czoło, a ona ponownie ułożyła głowę na jego torsie. Leżeli tak w ciszy, kiedy do pokoju wpadł nieproszony Harry.
- Meg. - wszedł do pokoju, nawet nie pytając o pozwolenie. - Chciałem...
- Wiem, ale nie. Nie będziesz wmawiał mi niczego, a szczególnie...
- Wiem, wiem. Przepraszam. Wiesz, że to tylko...
- Nie! To ty zawsze wiesz wszystko. - poderwała się z łóżka i wyszła z pokoju do łazienki, która znajdowała się tuż obok.
- O co chodzi? - Louis usiadł na łóżku patrząc uważnie na przyjaciela.
- Mała kłótnia. - powiedział unikając wzroku Lou.
- O co? Widać, że ją czymś na prawdę zdenerwowałeś. - oczekiwał szczerej odpowiedzi.
- Po prostu czepiałem się Alex`a i kwiatów. Myślałem, że to od niego. A na dodatek była z nim na spotkaniu. Zdenerwowałem się. Ja po prostu chcę dbać o was związek.
- Harry, to jest nasz związek. - powiedział Lou wstając z łóżka i poprawiając poduszki. - Damy radę sami o niego zadbać, bez twojej pomocy i bez jakichkolwiek kłótni o to. Więc proszę cię bardzo. Wyluzuj i zajmij się tym co masz na dole. Przecież masz starać się o Dominicę, prawda?
- Wybacz, ale wiesz, że lubię dbać o ciebie i o nią też. - powiedział stając bliżej drzwi i łapiąc za klamkę. - Przeproś ją ode mnie i powiedz, że nie będę się mieszał. - prawie zamykał już drzwi, gdy nagle odwrócił się i z uśmiechem powiedział. - A! I trzymaj za mnie trzymaj zawsze kciuki co do przyjaciółki twojej dziewczyny. - tym razem już wyszedł, a Lou skierował się do łazienki, w której była jego dziewczyna.
          Harry zszedł na dół i dosiadł się do dziewczyny, która bawiła się z pieskiem Megan.
- Byłem przeprosić. - powiedział patrząc na tą śliczną kuleczkę skaczącą po panelach.
- I czemu mi to mówisz? Chyba dobrze, że to zrobiłeś. - spojrzała na niego na chwilę przestając bawić się ze szczeniaczkiem.
- Nie chcę byś była na mnie zła. - również na nią spojrzał. Jego zielone tęczówki ją hipnotyzowały. Ulegała im. Ulegała jemu.
- Nie jestem na ciebie zła. - powiedziała podnosząc pieska z podłogi i kładąc sobie na kolana.
- Więc... udowodnij mi to.
- Jak? - zaśmiała się z jego miny. Nie przypuszczał, że zgodzi się na takie coś.
- Chodź ze mną na kolejny spacer. Muszę się jeszcze o tobie dużo dowiedzieć, a przy okazji możemy wyprowadzić tego małego urwisa. - poklepał Brutala po małym łebku i spojrzał na nią oczekując odpowiedzi.
- A jeśli zacznie padać?- zaczęła się z nim droczyć.
- Nie zacznie, ja już o to zadbam. - powiedział i wstał wyciągając do niej rękę. Pokiwała głową i ujęła ją. Dziesięć minut później wychodzili już z domu z psem Megan na niebieskiej smyczy.
          Cisza i spokój. To towarzyszyło parze, która siedziała na trasie. Siedzieli na dość dużej ławeczce. Louis wygodnie opierający się o ścianę domu, przy którym stała, a Meg pomiędzy jego nogami. Oparta o jego tors i otoczona ciepłymi ramionami, tak czuła się najlepiej. Ułożył swój podbródek na jej ramieniu.
- Meg? - szepnął jej do ucha. - Co byś powiedziała na jakiś wspólny wyjazd?
- Wyjazd? Teraz? - odwróciła się tak, że siedziała do niego przodem, a nogi miała oplecione wokół jego pasa. Lou objął szczelnie ramionami, by przypadkiem nie zsunęła się z jego kolan.
- Dzisiaj dzwonił do Liam`a menadżer. Dał nam wolne do końca miesiąca pod warunkiem, że napiszemy z dwa teksty na nową płytę. Od razu się zgodziliśmy na taki układ.
- A gdzie byś chciał pojechać? - położyła ręce na jego szyi. Zbliżyła się trochę i oparła swoje czoło o jego.
- Nieważne gdzie, ważne, że z tobą. - powiedział i delikatnie musnął jej wargi.
- Mówię poważnie. - odsunęła się od niego na tyle by móc dobrze patrzeć w jego cudowne oczy.
- Ja też. - uśmiechnął się.
- Marzą mi się jakieś ciepłe kraje. - przytuliła się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu.
- O tak. - rozmarzył się. - Słońce, plaża i my. A w dodatku ty w stroju.- mogłaby przysiąc, że właśnie teraz poruszał brwiami jak zawsze to robi, kiedy ma nieczyste myśli.
- Rozmyśliłam się. - powiedział szybko, lecz po chwili wybuchła śmiechem słysząc jęk niezadowolenia.
          Harry z Dominicą siedzieli na jednej z ławeczek tuż przy domu chłopaków. Mieli zamiar do nich zajść, ale dopiero po tym, jak piesek się wyszaleje.
- Powiedz mi coś więcej o tobie. - powiedział Harry opierając się wygodniej o oparcie drewnianej, ciemnobrązowej ławki.
- Co konkretnego chcesz wiedzieć? - spytała patrząc uważnie na niego. - Może będzie lepiej jeśli będziesz pytał. 
I zaczęło się. Pytał prawie o wszystko. Dowiedział się najpotrzebniejszych mu rzeczy, które na pewno przydadzą mu się w działaniu co do tej ślicznej dziewczyny. Ona także pytała go o rzeczy, które dla innych byłyby błahe. Ale nie dla niej. Zawsze poznaje ludzie właśnie po takich nawet idiotycznych rzeczach. Ich zamiar pójścia do chłopaków spłynął sobie gdzieś, jak ostatni deszcz. Za bardzo wciągnęli się w rozmowę, że nawet zapomnieli o piesku Meg. 
          Miło jest patrzeć na miłość z boku. Gorzej jest się zakochać. A najgorzej jest być zakochanym w osobie, która nawet nie zdaje sobie z tego sprawy jakim ważnym uczuciem ją darzymy. Bezsens, a taki realny.

___________________
Witam kochani ; 3 
W końcu coś tu naskrobałam, ale jak nie wiem czy wam się spodoba. ; <
Wiem, że za bardzo skupiam się na nich, ale spokojnie. Na wszystkich przyjedzie czas. ;*
Kontakt ze mną : 11744685 <3

11 komentarzy:

  1. jedno z moich ulubionych opowiadań .. ciekawe dlaczego ? pomińmy ten temat.
    zawsze czytając właśnie Twoje rozdziały jestem gdzieś wysoko w chmurach, tak dobrze przeczytałaś niebo do którego na pewno nie pasuje. rozmarzyłam się czytając nie tylko wątek Meg z Lou'im ale także jak dobrze wiesz drugiej pary. odczucia, które ku temu towarzyszą są nie do opisania, nawet gdybym była wybitnym profesorem nie wiedziałabym jak to obrać w słowa, żeby opisać coś tak pięknego .
    chce więcej ..

    OdpowiedzUsuń
  2. kochaaaaam ... < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz, że mi się podoba*.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetny ,uwielbiam cię dziewczyno <3

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM CIE :3 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. No i co ja mam Ci niby teraz napisac ? Bo gdybym była na Twoim miejscu, chciałabym, żeby znalazł się ktoś, kto napisałby mi, jakim to ja jestem beznadziejnym beztalenciem. Tak dla równowagi. No, ale jeśli ty też chciałabyś kogoś takiego, to muszę Cię rozczarowac, ale to nie będę ja. Bo muszę Ci przyznac, że z każdym rozdziałem piszesz coraz lepiej. No, o ile to jest możliwe. Ale nieważne. Dlaczego więc uważam, że świetnie piszesz ? Bo potrafisz opisac wszystkie miejsca, sytuacje, emocje i uczucia tak, że trafiają nawet do takich tępaków jak ja. Bo po prostu czuję się, jakby te wydarzenia działy się tuż obok mnie. Jakbym tam była. A to niewątpliwie nazywa się talentem ! Więc, jedyne, co mi pozostaje zrobic na koniec, to życzyc Ci duuużo dobrego humoru-bo czasami może się przydac-, mnóstwo weny, tak żebyś nawet nie miała czasu na napisanie tego wszystkiego, co nawymyślasz, i żebyś czasem sobie o mnie przypomniała. Bo wtedy jestem naprawdę szczęśliwa. x.
    J.

    OdpowiedzUsuń
  7. aww . *_* , dziękuję za rozdział ! :3
    rozdział , jak zwykle wspaniały , dużo by tu opisywać o jego wspaniałości itp . :3
    także bardzo mi się podoba i oczekuję dalszeego ! <333

    Marta ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny < 3
    Kiedy Harry i Dominica będą razem ?!
    Czekam nn ! ; **

    Polecam bloga Marty ; D
    http://destiny-melancholia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Lou i Meg, Harry i Dominica - dwie najsłodsze pary. Och wiem, że Ci drudzy to wciąż tylko przyjaciele. Opisujesz to z tak wielką czułością. Widzę każdą sytuację, gdy to czytam. Jeszcze teraz ten wyjazd, który zaproponował Louis.. Jestem taka ciekawa jak rozwinie się akcja. No i kochany Harry, któremu tak bardzo zależy na przyjaciółce Meg. Cudowna historia, zdecydowanie jedna z moich ulubionych. Nie dlatego, że to Ty ją piszesz, ale.. mam do niej jakiś sentyment. Mam nadzieję, że będziesz to pisać jeszcze bardzo długo, bo ja nigdy nie zamierzam mieć dość. Kocham Cię xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham sposób w jaki to wszystko opisujesz jak to czytam to tak jakbym widziała co się dzieje, to jest świetne!
    Rozdział boski jak wszystkie zresztą ;)
    Czekam na kolejny xx
    K.:D

    OdpowiedzUsuń
  11. super rozdział ;) czekam na następny :3
    zapraszam ;D
    http://from-enemies-on-friend.blogspot.com/
    mam nadzieję że wpadniesz i skomentujesz ;p

    OdpowiedzUsuń