Bezszelestnie weszła do domu. Zamknęła delikatnie drzwi, a już przy jej nogach czekał uszczęśliwiony piesek Megan. To zwierzątko dawało jej szczęście. Schyliła się i pogłaskała Brutala za drobnymi uszami. Szczeknął przyjaźnie i zamerdał ogonkiem. Już wiedziała dlaczego jej przyjaciółka tak bardzo uwielbia zwierzęta, a już w szczególności psy. Urocze z nich zwierzątka i do tego takie kochane. Przerwała zabawę z pieskiem i zdjęła buty, chowając je od razu do szafki. Następnie zdjęła kremowy lekko przemoczony płacz. Deszcz złapał ją w połowie drogi do domu. Przeczesała zgranie palcami swoje długie włosy i weszła do salonu, w którym najprawdopodobniej znajdowała się Megan. I tak też było. Jej przyjaciółka smacznie spała na rozłożonej kanapie. Głowę miała ułożoną na ciemno brązowej poduszce, na której były rozsypane jej włosy. W jednej ręce miała telefon, nadal wyłączony, w drugiej ściskała róg poduszki. Przyjrzała jej się bardziej. Na policzkach można było zauważyć smugi po tuszu. Czyżby płakała? Za pewne tak. Bardzo często to robiła kiedy tylko zostawała sama. Aż tak bardzo za nim tęskniła, a nie chciała sobie pomóc. Odmawiała jakiejkolwiek rozmowy z nim, już nie mówiąc o spotkaniu. Była za bardzo uparta. Dominica westchnęła cicho i przykryła szczelnie przyjaciółkę kocem zwiniętym na sąsiednim fotelu. Tak cierpieć kochając może tylko ona. Ta miłość ją zniszczy jeżeli za niedługo sobie tego nie wyjaśnią.
Dominica siedziała u siebie w pokoju już w piżamie, okryta tak szczelnie białą puchową kołdrą. Myślała nad tym co ustaliła z Harry`m. Bardzo, ale to bardzo chciała, żeby w końcu jej przyjaciółka była szczęśliwa. Szczęśliwa z Louis`em, bo tylko przy nim by miała to prawdziwe szczęście. Harry ma jej we wszystkim pomóc. Właśnie Harry. Harry Styles idol tysięcy jak nie milionów nastolatek na całym świecie. Ideał każdej z nich. A dla niej? Też był kimś idealnym. Dobrze pamiętała ich pierwsze spotkanie. Wtedy pierwszy raz poszła z Meg do nich. Megan przedstawiła ich sobie, a ona się tak bardzo intensywnie na niego patrzyła, jakby miała zamiar zapamiętam rysy jego twarzy już na zawsze. Kiedy ich spojrzenia się spotykały jej twarz robiła się czerwona niczym dojrzały pomidorek. Zawsze wspomniała to spotkanie z uśmiechem na ustach i tak było też teraz. Dziś gdy wszedł do tej restauracji... w podświadomości chciałaby, by kiedyś przyszedł do niej na takie prawdziwie spotkanie,a nie tylko w sprawie ich przyjaciół. Nie, żeby to nie było ważne czy prawdziwe, oczywiście, że takie było, ale też by chciała w końcu spotkać się z kimś, kto tak szczerze jej się podoba. Czyżby zakochała się w facecie, którego prawie wcale nie zna i o którym wie tyle co z gazet czy od Megan? Istnieje takie prawdopodobieństwo.
Siedział samotnie w oblanej ciemnością kuchni. Czekał na przyjaciela, który już od dłuższego czasu powinien siedzieć u siebie w pokoju zamkniętym na cztery spusty, jak do tej pory. Pij już kolejną filiżankę pełną gorącej kofeiny, by tylko nie zasnąć i zrobić porządny wykład Louis`owi. Miał już sięgać kolejny raz po komórkę, które spoczywała obok niego na drewnianym stoliku, by wybrać numer Lou i natychmiastowo się z nim połączyć, kiedy drzwi do domu się otworzyły i ktoś wszedł do środka. Harry do razu zerwał się z krzesła wychodząc z kuchni i od razu kierując się ku korytarzowi. Widok jaki tam zastał niezbyt mu się spodobał. Loui stał ledwo co na nogach. Właśnie zdejmował buty podtrzymując się ściany, by nie polecieć jak długi.
- Boże. - szepnął do siebie i podszedł do całkowicie zalanego przyjaciela. - Stary, co się napadło? Przecież ty nie pijesz.
Pomógł mu do końca się rozebrać. Stał tak patrząc na niego zamglonymi oczami. Nie zbyt kontaktował z otoczeniem, co było skutkiem wypitych kilku lub kilkunastu drinków w barze znalezionym w drodze powrotnej.
- Harry, Hazziątko ty moje.
Zaczął kleić się do przyjaciela mrucząc pod nosem niezrozumiałe słowa.
- Chodź Lou, zaprowadzę Cię do pokoju. - Harry delikatnie, a zarazem stanowczo pociągnął przyjaciela za łokieć.
- Nie. - stanął opierając się o szafkę. - Nigdzie nie idę. Nie idę tam, gdzie nie ma Meg!
- Nie drzyj się, bo pobudzisz chłopaków. Chodź do pokoju.
Wziął Lou pod rękę i pomógł mu przebyć całą drogę od drzwi do samego łóżka w jego pokoju. W pokoju pomógł mu także położyć się na łóżku. Louis pomarudził jeszcze trochę co chwilę wypowiadając imię Megan i zasnął niczym słodki pięciolatek. Tak, słodki i schlany pięciolatek. Co go w ogóle napadło, żeby pić? Nigdy tego nie robił, a nawet zawsze wystrzegał od tego Harry`ego. A teraz przychodzi w takim stanie do domu. Harry wyszedł z pokoju przyjaciela, cicho go zamykając i schodząc ponownie na dół. Sprzątnął ze stołu brudną filiżankę po kawie, następnie wziął telefon i wyszedł na balkon. Noc była dość chłodna, co nie przeszkadzało wcale chłopakowi. Stał zaledwie w krótkich spodenkach i bluzce z krótkim rękawem i patrzył na śpiący Londyn. Jeżeli Louis w ciągu następnych dni przyjdzie z choć małą, najmniejszą ilością alkoholu we krwi, weźmie go za szmaty i zawiezie prosto do Meg. Teraz ta obietnica dla niego nie była ważna, ważniejsze było to co wyprawia Louis i to cholerne uczucie do kwiaciareczki. Spojrzał na paczkę papierosów zostawionych przez Zayn`a. Chwilę się zastanawiał czy nie sięgnąć po jednego, ale jednak zdecydował z trucia się, starczy, że jeden z nich to robi. Przeczesał ręką włosy i wszedł do domu zamykając za sobą drzwi na balkon. Wszedł na piętro, na którym znajdowały się wszystkie sypialnie. Zajrzał jeszcze do pokoju Lou i upewnił się, że jego przyjaciel śpi. Dopiero po tym, wszedł do siebie i kładąc się do łóżka, zasnął mając w głowie plan na jutrzejszy dzień. Musi w końcu porozmawiać poważnie z Louis`em, przecież tak nie może być.
Louis obudził się z gigantycznym kacem. Nawet nie pamiętał jak wczoraj wrócił do domu. Wiedział tyle co nic. Usiadł na łóżku i dopiero teraz zauważył, że nadal jest w ubraniach. Wstał z łóżka i potykając się o własne nogi podszedł do dębowej szafy. Wyciągnął z niej podkoszulek w granatowe paski oraz szare spodnie dresowe. Wszedł z tym wszystkim do łazienki i zamknął się w niej na dobre pół godziny. Powoli bez żadnych chęci na dzisiejszy dzień wyszedł z zaparowanego pomieszczenia. Czuł się dość lepiej, choć nadal go suszyło. Zszedł powoli schodami na parter. Chłopcy siedzieli już w kuchni. Już na schodach można było usłyszeć ich rozmowy i śmiech Niall`a. Zajrzał do salonu spoglądając na włączony telewizor, właśnie leciał nowy teledysk jakieś młodej gwiazdki. Minął salon i znalazł się w jasnym pomieszczeniu, w którym siedzieli chłopcy. Każdy miał przed sobą talerz z kanapkami i kubek z ciepłym, parującym napojem. Odsunął wolne krzesło i usiadł na nim patrząc tępo w blat stołu.
- Kac męczy, co? - Harry wypowiedział te słowa tak ...lekceważąco ?
- Trochę. - wychrypiał. Nie czuł się zbyt dobrze. - Mógłbyś podać mi butelkę wody?
- A nie możesz sam sobie wziąć? - odparł całkowicie poświęcając uwagę swojej kanapce.
- Co cię ugryzło? - Louis sam wstał i sięgnął po butelkę z wodą mineralną. Odkręcił ją i pociągnął dość dużego łyka, od razu czując ukojenie.
- Co mnie ugryzło? Żartujesz sobie, prawda? - zakpił wstając z miejsca. - Czy to ja wracam do domu grubo po północy, kiedy wszyscy już śpią.
- Przecież nikt mi tego nie zabroni...
- Tego może nie. Ale mógłbyś być chociaż trzeźwy do cholery! - krzyknął, zachowanie jego przyjaciela coraz bardziej wyprowadzało go z równowagi.
- A co cię tak zaczęła interesować moja trzeźwość, co? Ja nie robiłem ci wykładów, kiedy przychodziłeś całkowicie zalany, więc proszę cię daruj sobie.
Wypił kolejne łyki zimnej wody patrząc tępo na Harry`ego. Reszta milczała, jak nigdy.
- Zmieniałeś się, od kiedy zacząłeś ją kochać. Może powinieneś przestać, to cię niszczy, nie widzisz?
Tymi słowami wyprowadził Lou z równowagi.
- Powinien przestać ją kochać? A za kogo ty się gówniarzu uważasz, żeby mi rozkazywać w takich sprawach, co? - podszedł do niego bliżej, gdyby chciał to zabiłby wzrokiem. - Prędzej zrezygnuję z One Direction, niż z miłości do niej. Zapamiętaj to sobie!
Rzucił ostanie spojrzenie na chłopaków i wyszedł z kuchni, a następnie z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.
_________________
cześć, cześć. ; 3
chyba za bardzo was rozpieszczam tymi rozdziałami, ale to chyba dobrze prawda? < 3
co o nim sądzicie ? ; >
+ dziękuję bardzo, za opinię pod ostatnimi rozdziałami, jesteście wielcy, nie wiedziałam, że ta historia tak bardzo przypadła was do gustu. ; D
++
Dominika mówi, że jeśli komuś się to nie spodoba to ma się zgłosić do niej bo lubi poznawać pokemony.
hahaha, kochana Dominika < 3 , Lov.
hahaha, kochana Dominika < 3 , Lov.
Louis ostro się zdenerwował. To uczucie do Meg naprawdę go zmieniło. Nawet biedny Harry nie jest w stanie przemówić mu do rozsądku. Rozdział jak zawsze niesamowity, choć odrobinę krótki, ale nie będę Ci tego wypominać, wiesz jak jest <3 Biedna Megan też niesamowicie to przeżywa. Ufam, ze niebawem w tym opowiadaniu zrobi się nieco weselej za sprawą spotkania głównych bohaterów. Czekam na kolejny rozdział, ten tak bardzo znaczący. I mam nadzieję, ba, ja to wiem.. że ubierzesz go w piękne słowa.
OdpowiedzUsuńJest świetny <3
OdpowiedzUsuńRozpieszczaj nas tak dalej :D
OdpowiedzUsuńRozdział boski *__*
Nie mogę się doczekać następnego xx
K.:D
Faaajny < 33
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ; 0
Czekam na więcej ; )
Ostro widzę *-*
OdpowiedzUsuńNiech oni już się chociaż spotkają biedaki < 3
NIEEEEEEE!!!!! Louis nie może zrezygnować z ONE DIRECTION! Meg i Lou muszą się spotkać, błagam nie każ nam dłużej czekać. Rozdział jak zawsze super tylko ma ostry tekst... Życzę weny Buziaki :* AGA
OdpowiedzUsuńBoooże ty chcesz nas dobić o.O
OdpowiedzUsuńOhhhh. Kiedy oni się spotkają!? i Wszysko będzie git malinka. kocham tego bloga, uzależniona jestem od niego, siedząc na lekcjach rozmyślam co to będzie dalej. ;o ehhheheee.
Uwielbiaamm :*
-Iza. xx
Dlaczego ty mnie tak torturujesz, co ? Robisz to specjalnie ?!
OdpowiedzUsuńCzemu nie mogą się wreszcie spotkać, i wszystko sobie wyjaśnić ?
Chociaż i tak faaaaaajny...;]
Kiedy kiedy kiedy kiedy kiedy kiedy kiedy kiedy następny ? o.O
J. < 33
Podoba mi się.:* zapraszam do siebie.:D
OdpowiedzUsuńtak wiem, że jestem kochana i wreszcie się do tego oficjalnie przyznałaś :* no więc co do rozdziału .. czytałam go już 979284378 razy i nadal mi się nie nudzi. Ty wiesz jak to wszystko napisać, żeby było dobrze. opisy sytuacji i uczuć są genialne przeplatane z dialogami dają idealny efekt. po tym co mi zdradziłaś to ja się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału i będę Cię o niego męczyć, żeby był jak najszybciej. masz ten cholerny talent, który mogłabyś mi oddać. ewentualnie użyczyć, nie obraziłabym się.:) co ja tu będę jeszcze pisać. dobrze wiesz, że dla mnie jest idealny zgredzie <3
OdpowiedzUsuńTwoja x
http://mysterious-crescent.blogspot.com/
o ja ciee ..
OdpowiedzUsuńte ostatnie słowa najlepsze . :3
kurde , dodawaj dalej , noo !! <3
Marta ~:)
KOCHAM CIĘ .
OdpowiedzUsuńDODAWAJ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ BO NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ . ;d
świetne, wspaniałe, piękne ! *-* no po prostu kocham Twoje opowiadanie , masz wielki talent ! xx
OdpowiedzUsuń