wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 21.

Kolejny dzień z rzędu, gdzie pogoda była wręcz cudowna. Słońce nie szczędziło sobie promieni, które ogrzewały twarze, każdego to wyszedł na londyńską ulicę, ale także wiał przyjemny wiaterek, który troszkę schładzał powietrze.To miasto zaskakiwało, tym razem pozytywnie, ale zaskakiwało.
Louis wszedł z domu taszcząc za sobą walizkę, dość sporych rozmiarów. To dzisiaj jechał do rodziny, za którą niesamowicie tęsknił, a na dodatek będzie mu towarzyszyć jego dziewczyna. Cieszył się niesamowicie, z tego, że wszystkie kobiety, które kocha będą przy nim. Zaczynając od Megan, poprzez dziewczynki kończąc na mamie. Podszedł do swojego samochodu, który stał zaraz obok domu, otworzył bagażnik i wsadził do niego swoją walizkę, w której oprócz jego rzeczy znajdowały się prezenty dla młodszych siostrzyczek. Zgarnął Niall`a i żegnając się z Liam`em, Zayn`em i Danielle wyjechał z podjazdu, by zaraz znaleźć się w domu Meg.

Megan stała na schodach prowadzących do domu i czekała na Lou i Niall`a. Jej walizka, która leżała w salonie i czekała na to, aż jej chłopak zapakuje ją do samochodu, wcale nie była taka mała i leciutka, jaka miała być. Poprawiła listki kwiatka, który stał zaraz obok niej i usiadła na schodach. Była ubrana w śliczną sukienkę, sięgająca za kolano, którą zaledwie kilka dni temu, kupił jej Louis, stwierdzając, że będzie dla niej idealna i tak też była. Dopasowana i cudowna. Wyprostowała nogi, na których jak zwykle znajdowały się wysokie buty, których Meg prawie, że nigdy nie zdejmowała. Tym razem miała je w kolorze jasnym brązowym, które niezwykle pasowały do koloru sukienki, która była w kolorze kremowym. Chłopcy wjechali na podjazd, a ona natychmiast wstała z miejsca, podchodząc do samochodu. Najpierw wysiadł z niego Niall z torbą na ramieniu, a później uśmiechnięty Louis.
- Cześć, Spóźnialski. - Meg przywitała się z Louis`em, którym całusem w policzek.
- Wcale się nie spóźniłem, przynajmniej nie z mojej winy. - powiedział wchodząc zaraz za nią do domu, w którym stał już Niall przyglądając się jej walizce.
- Meg, z tobą wszystko w porządku? - zapytał z dość zabawną miną.
- Wydaje mi się, że tak. - zaśmiała się i podeszła do przyjaciela.
- To dlaczego wydaje mi się, że do tej walizki wpakowałaś z pół domu, jeśli nie więcej. - wskazał dłonią na dość obszerną walizkę, leżąca u jego stóp.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Może dlatego, żebyś miał mniej do pilnowania. - zaśmiała się i podała mu klucze do domu. - Tylko nie zgub. - zastrzegła i wyszła z domu. 
- Oj, będziesz miał z nią ciężko. - ze śmiechem poklepał Lou po ramieniu. Po chwili z domu wyszedł i on. W środku została tylko Niall. Położył swoją torbę z paroma swoimi rzeczami zaraz przy stoliku w salonie i od razu powędrował do kuchni, by zobaczyć jaki ma zapas żywności. 

W domu One Direction także trwało ostatnie pakowanie. Danielle stała w kuchni pijąc już i tak zimną kawę i czekała na swojego chłopaka, który męczył się na górze ze swoją torbą podróżną. Odstawiła już pusty kubek do zlewu i przeszła do salonu, w którym siedział znudzony Zayn.
- Nie wybierasz się nigdzie przez ten cały wolny czas? - spytała Dan, siadając na przeciwko niego.
- Wybierałbym się, gdyby jakże twój szanowny chłopak, nie kazał pilnować chaty, jakby miało się coś stać. - marudził, a jeszcze nie wiedział co go czeka. - Przecież tu nie ma co robić. Mam siedzieć cały dzień tak jak teraz? To ja chyba podziękuję i cały ten czas prześpię.
- Nie będziesz miał czasu na spanie. - zaśmiała się i wstała by usiąść bliżej niego.
- Jasne. - tak zawiało sarkazmem, że teraz lekko powątpiewała w przebieg jej planu. Może nie chciał jej widzieć. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Danielle zerwała się o wiele szybciej niż on. Wstała i prawie, że pędząc znalazła się przy drzwiach. Zobaczyła jeszcze czy przypadkiem Zayn nie stoi gdzieś w pobliżu i dopiero je otworzyła po czym wyszła na zewnątrz. Stała tam jej bardzo znajoma blondynka. 
- Dan. - uściskały się na powitanie. 
- Cześć, Perrie.
- Zayn, wie o wszystkim, tak? - zapytała poprawiając dość obszerną torbę na ramieniu.
- Właściwie to nie. To jest taka mała niespodzianka. - dziewczyna Liam`a właśnie zrobiła unik by przypadkiem nie dostać od rozzłoszczonej blondynki.
- I co się złościsz, przecież macie się ku sobie, Matole. - popukała ją w czoło i ze śmiechem otworzyła drzwi do domu. Weszła do środka, a niska blondynka tuż za nią.
- Zayn, znalazłam ci kogoś do towarzystwa! - krzyczała Danielle będąc jeszcze w korytarzu.
- Jeśli mam kogoś pilnować to : NIE! - odkrzyknął. Li stojący na schodach uśmiechał się na widok tej całej sytuacji.
- A mi się wydaje, że będziesz zadowolony z takiego towarzystwa. - Liam podszedł do Perrie i przywitał się z nią przyjacielskim uściskiem, tak by Zayn jeszcze jej nie zobaczył. - Pilnuj go tylko. - powiedział na tyle cicho, że usłyszała tylko ona. 
- Się okaże. - Zayn mozolnie wstała z sofy, na której był rozłożony i wyszedł na korytarz, by zobaczyć kogo takiego Dan dla niego przyprowadziła. Pierwsze co zobaczył to Liam`a ściskającego coś niskiego w kolorze blond. Chwile zastanawiał się : kto to do cholery jest?!, ale gdy zobaczył całą postać ucieszył się, nawet bardzo się ucieszył.
- Cześć. - powiedziała nieśmiało Perrie. Pokręcił przecząco głową i rozłożył szeroko ręce. Zaśmiała się na tyle cicho, że usłyszała to tylko Dan, która uśmiechnęła się pod nosem. Blondynka położyła torbę, która ciążyła jej na ramieniu i podeszła do chłopaka, do którego momentalnie się przytuliła. Od razu objął się ramionami i pogładził ręką po dość długich rozpuszczonych włosach. Liam z Danielle nie wiadomo kiedy ulotnili się z domu ze wszystkimi walizkami, tak, że nowa " para" stała tam teraz sama, co ani trochę im nie przeszkadzało. 
- Stęskniłem się za tobą, Blondi. - wyszeptał w jej włosy, w zamian uniosła głowę i byłaby w stanie go pocałować, ale jak na razie z tego zrezygnowała. Nie chciała być nachalna, kiedy nie wie, co tak na prawdę on do niej czuje. 

Megan z Louis`em jechali już od dobrych dwóch godzin i jeszcze żadnego z nich nie zmęczyła ta podróż i na pewno nie zmęczy, no nie w takim towarzystwie. Meg wyciągnęła rękę i ściszyła radio, która grało dość głośno, chciała porozmawiać ze swoim chłopakiem.
- Loui. - zwróciła się do niego, zdejmując okulary z nosa. 
- Słucham cię? - powiedział zerkając na nią.
- Powiedziałeś mamie o wszystkim, tak? - miała na myśli to, że tam jadą i to, że są razem. Przez chwilę się nie odzywał co oznaczyło tylko jedno : nie powiedział wszystkiego. - O czym nie wspomniałeś? -spytała będąc gotowa go udusić własnymi rękoma, gdy tylko się zatrzymają.
- O tym, że zamierzamy ich odwiedzić. - powiedział, a jej ulżyło. Już myślała, że będzie musiała zachowywać się przy Lou zwyczajnie,a nie tak jak teraz. 
- No to robimy im niespodziankę. - Meg oparła się o fotel i ponownie założyła okulary przeciwsłoneczne. 

Obudził się na niewygodnej kanapie. Usiadł, rozprostował plecy i westchnął z wielkim uśmiechem. Od wczoraj jest u kobiety, która jest dla niego ważna. Zrzucił z siebie koc, którym był okryty i poszedł do łazienki, by coś na siebie nałożyć. Przecież nie będzie paradował tylko w czarnych bokserkach w jakieś wzorki. Z łazienki wyszedł i tak tylko w jasnych spodniach z opuszczonym krokiem. Dominica właśnie stała w kuchni patrząc na niego. 
- Dzień Dobry. - odszedł do niej i pocałował ją w policzek. 
- Ubrałbyś się. - dostał lekko po klatce piersiowej. 
- Jestem ubrany. - Harry usiadł na wysokim krześle, które stało przy blacie. - A ty wyglądasz ślicznie. 
- Słodzisz od rana. - zaśmiała się, zaczynając robić śniadanie. - Tak nie może być. 
- Może być inaczej. - zeszedł z tego krzesła i podszedł do dziewczyny. - Może być przyjemniej.
Wybuchnęła śmiechem, kiedy zobaczyła z jaką poważną miną to mówi. Obraził się, mina mu zrzedła i odwrócił się do niej plecami. Znów mógł usłyszeć jej cichy śmiech. Nie myśląc za długo, wspięła się na palce i zamiast pocałować go w policzek zrobiła to przypadkowo w jego opalony kark. Od razu odwrócił się w jej stronę z uśmiechem na ustach i planem na następne kilka minut.

Niall siedział oglądając jakże bardzo ciekawą bajkę Disney`a, kiedy dzwonek do drzwi się odezwał. Z trudem wstał z kanapy i odłożył talerzyk z zamówioną pizzą. Otworzył drzwi. Najpierw zobaczył dziewczynę kompletnie mu nie znaną, a po chwili przytulał ją do siebie. Zaraz po tym jak uchylił drzwi, rzuciła bagaż i ze łzami w oczach wtuliła się w kompletnie nie znanego jej chłopaka. Kto to jest? Czego chce? Z czasem to wszystko powinno się wyjaśnić, ale czy to będzie miłe? Nie sądzę.

Bo miłość to coś pięknego.



_______________________________
Witam was, Kochani! < 3
Ten rozdział jest taki zagmatwany. Niestety nie potrafię napisać czegoś innego.
W każdym bądź razie, dziękuję , że to czytacie. I miło by było jakbyście zajrzeli na mojego drugiego bloga z opowiadaniem  : http://babyiamaddictedtoyou11.blogspot.com/
Do następnego Xx. 
Gadu : 11744685.

4 komentarze:

  1. cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne
    cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne cudowne

    kocham x

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wychwyciłam żadnego zagmatwania, Kochanie. Pochłonęłam ten rozdział bez większego problemu, z ogromną przyjemnością. Uwielbiam tę historię. Mogłabym Ci to powtarzać w nieskończoność. Akcja znacząco ruszyła do przodu. Zayn i Perrie, no no. Podoba mi się, że także brunetowi przypisałaś jakaś towarzyszkę. Zakończenie odrobinę zbiło mnie z tropu. Kim była dziewczyna, która odwiedziła Niall'a? Czekam z niecierpliwością na wyjaśnienie, jak mniemam, w kolejnym rozdziale. Twoja historia jest naprawdę wspaniała. Nieważne czy czytam fragment o Lou i Meg, czy o Li i Dan, czy nawet o Zayn'ie i Perrie.. i tak uśmiecham się jak głupek <3 A na koniec zatłukę Cię za to, że pozwoliłaś bym wyobraziła sobie Styles'a bez koszulki! Kocham Cię. Dziękuję za to opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń
  3. sama nie wiem co mogę dodać po tych dwóch ostatnich komentarzach. podpisuję się po każdym słowem, po prostu z niecierpliwością czekam na kolejny. dziękuje<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze, to nadal nie mogę wyjść z podziwu. Masz, pomimo swoich zdolności, tak niską samoocenę, tak nie wierzysz w te umiejętności, że aż mnie nosi. Jesli bym tylko mogła, to tak byś ode mnie w łeb dostała, że hej! Zagmatwany, zagmatwany. Wcale nie. Gdyby taki był, to żaden debil, taki jak ja, nie zakapowałby go. A ja go zrozumiałam. To już coś. Po drugie, bardzo, ale to bardzo się cieszę, że nie umiesz pisać inaczej. Bo wtedy to już nie byłby ten sam, zwariowany i świetny blog Naty. No. <3
    Bardzo podoba mi sie to, że rozbiłaś cały tekst na wieloosobową narrację. Moim zdaniem, jest o wiele ciekawszy;ale nie zagmatwany. Piszesz tak pięknie, że nawet nieważne jest to, o czym opowiada rozdział. Po prostu siedzę, i słowa obmywają mnie jak muzyka. W pełni się temu oddaję, zupełnie nieświadomie. To jedna z rzeczy, której wymagam od każdego rozdziału Tutaj. I nigdy się nie zawodzę. ;D
    I oczywiiiiiiście Twoja specjalność, zagadkowy, twórczy akapit na samym końcu. Co się wydarzy? Kim była ta dziewczyna? Myslę, że to ta sama, której narzeczony okazał się posiadać rodzinę. A może nie. No i jeszcze to:,,Bo miłość to coś pięknego''. Prawie się załamałam. Bo zauważyłam jej brak w moim życiu. No, może nie całkiem brak. Ale jest jej bardzo mało. A Tym opowiadaniem wypełniam sobie miejsce na nią. Koooooooooochaaaaaaaaaaam, kochałam, i zawsze kochałam. Geniuszu mój. ♥
    J.

    OdpowiedzUsuń