środa, 4 lipca 2012

Rozdział 20.

Dominica zbiegła czym prędzej po schodach by otworzyć drzwi temu komuś, kto stał po ich drugiej stronie. Naciągnęła jeszcze na siebie szybko i niezbyt dokładnie bluzę Harry`ego, która akurat była pod ręką i otworzyła drzwi. Otworzyła je i zamarła widząc osobę, której najmniej się tu spodziewała.
- Nie przywitasz się? - spytał uśmiechnięty osiemnastolatek rozchylając ręce. 
Pokiwała powoli głową i wtuliła się w jego szczupłe ciało. Objął ramionami i poczochrał po i tak nieogarniętych włosach. Odsunęła się od niego i wpuściła do środka.
- Nadal nie wiem co tu robisz. - powiedziała siadając z nim, na kanapie w przytulnym salonie.
- Siedzę. - machnął ręką i się zaśmiał.
- Harry, mówię poważnie. - szturchnęła go w ramię.
- Ja też. - podniósł ręce w geście niewinności. - Wiesz, - zastanawiał się przez chwilę uważnie na nią patrząc. - ładnie ci w mojej bluzie.
Dopiero teraz dotarło do niej, że siedzie przed NIM, w JEGO bluzie. Zrobiła się tak czerwona, że spokojnie można by było porównać ją do dojrzałego pomidorka.
- I czemu się wstydzisz? - spytał, unosząc jej podbródek dwoma palcami, prawej dłoni. Poczerwieniała jeszcze bardziej. - Dominica - zaśmiał się cicho. Przecież to nie jej wina, że ten słodki gówniarz tak na nią działa. Westchnęła i unosząc wzrok spojrzała prosto w jego szafirowe, piękne oczy.
- Byłabyś zła jakbym coś teraz zrobił? - spytał nadal  trzymając jej twarz skierowaną w swoją stronę.
- Zależy co. - odpowiedziała przeczuwając co może się stać. Przejechał delikatnie palcami po jej policzku, ledwo co opuszkami dotykając jej aksamitnej skóry. Przez jej ciało przeszedł dreszcz wzmagając się z każdą chwilą. Harry nie zaważając na to jak dziewczyna reaguje na jego dotyk pochylił się nad nią i swoim oddechem owiał jej spierzchnięte wargi. Rozchyliła je lekko by coś powiedzieć, by zapytać czy jest świadomy tego co robi, przecież to i tak jest głupie. Nie dane jej było nawet wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku, żadnego. Harry spokojnie i powoli zajął się jej spragnionymi ustami. Smakował ich po raz drugi i po raz drugi czuł się w tej chwili wspaniale. Czuł się tak przy niej. Lewą ręką odgarnął jej włosy, które lekko łaskotały jego policzek i dłonią zjechał na szyję. Zadrżała jeszcze bardziej. Czy on wiedział jak na nią działał? Czy domyślał się tego, że teraz w jej brzuchu wojuje gigantyczne stado nie wiadomo czego, bo na tak zwane motyle, to było za delikatne. Powolnym ruchem swoje palce wplotła w jego loki, przeczesując je delikatnie. Ostatni raz dotknął jej ust swoimi i odsunął się minimalnie. Westchnął cicho i oparł swoje czoło o jej. Czy teraz naprawdę czuje się szczęśliwy? Tak, zdecydowanie tak. I to wszystko zasługa kobiety siedzącej przed nim. Teraz tylko wystarczy poczekać na odpowiedni moment i wszytko będzie toczyć się doskonale, jak w najbardziej romantycznym scenariuszu świata. 

Megan z Louis`em oraz Danielle z Liam`em siedzieli nadal u Meg w domu. Tylko teraz przenieśli się do ogródka, tak przyjemnie oblanego słońcem. Siedzieli na drewnianych ławeczkach beztrosko o wszystkim rozmawiając. Cała czwórka lubiła takie momenty, gdzie nie musieli się przejmować niczym.
- Jedziecie gdzieś razem, czy gnijecie przez ten wolny czas w Londynie? - spytała Megan poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie.
- Li? - Danielle zwróciła się do chłopaka.
- Meg czy ty zawsze musisz zrobić tak, że ona musi dowiedzieć się wcześniej? - spytał z udawaną złością Liam.
- Jedziemy gdzieś? - spytała co najmniej zaskoczona Dan.
- Właściwie to lecimy. - powiedział na odczepne i założył okulary.
- Liam! - pisnęła jego dziewczyna, zdjęła mu okulary i położyła za sobą. - Lecimy? Gdzie lecimy?
- Jak najdalej od niej. - powiedział wskazując palcem Megan.
- Spokojnie, nas też nie będzie przez najbliższy tydzień. - Loui objął ramieniem swoją dziewczynę. - Jedziemy do Doncaster.
- Odwiedziny teściowej. - Li szturchnął łokciem Meg.
- Spadaj, Payne. - powiedziała ze śmiechem i zajęła się rozmową z jego dziewczyną.

Piękna pogoda zachęcała na spacer wszystkich, więc teraz największy leń wyszedł na świeże powietrze by rozprostować kości. Dominica z Harry`m także wybrali się na przechadzkę. Szli inaczej niż zwykle, inaczej to nie znaczy, że źle. Harry nadzwyczaj wyprostowany i unoszący się dumą. Czemu? Szła obok niego kobieta, w której był zakochany, to chyba wystarczający powód. Dominica przyciśnięta do jego boku, gdzie on obejmował ją ciasno ramieniem. Uniosła głowę by spojrzeć na wyraz jego twarzy. Zaśmiała się cicho widząc jego minę.
- Co cię tak bawi? - spytał pstrykając ją lekko w nos.
- Ty. Twoja mina. - na chwilę wtuliła głowę w jego klatkę by znów nie oberwać po nosie. - Idziesz dumny jak paw.
- Też byś tak szła. - powiedział przystając obok fontanny, która i tak była wyłączona.
- Wątpię. - wzruszyła ramionami. Pokręcił głową z uśmiechem i znienacka uniósł ją w górę, by teraz stała przed nim, trochę wyższa niż normalnie.
- Byłabyś tak dumna - powiedział łapiąc jej ręce w swoje. - Mając taką kobietę obok siebie, byłabyś.
Uwolniła jedną rękę z jego uścisku i położyła mu ją na policzku, wcześniej odgarniając z niego loki.
- Wiesz, chyba jednak nie. - przybliżyła się trochę i dodała. - Gustuję w mężczyznach, kochany i chyba dobrze o tym wiesz. - cmoknęła go przelotnie w policzek i zaczęła uciekać pustą alejką. Śmiała się głośno biegnąc przed siebie. Od razu po tym co zrobiła ruszył pędem za nią. Szybko ją dogonił i obejmując w pasie podniósł w górę, przy okazji zataczając tak z nią kilka kółek, w okół własnej osi. Śmiała się głośno, zresztą on też. Para idealna, prawie para. Wszystko leży teraz w rękach zakochanego chłopaka.

Szła jedną z wielu dróg, które tak dobrze znała w swoim mieście. Szła do swojego narzeczonego, który teraz powinien siedzieć w domu i wypełniać papiery dla następnych klientów. Chciała mu zrobić niespodziankę i zawitać w jego mieszkaniu. Dzień był taki przyjemny, że aż trudno było się nie uśmiechać. Coraz bardziej zbliżała się do jednej z kamienic, do której za moment powinna wejść. Jeszcze tylko przejdzie przez zatłoczony park i jest już praktycznie u niego, u jej mężczyzny. Szła zgrabnym krokiem, a sukienka, którą miała na sobie powiewała z każdym jej ruchem. Uśmiechnęła się do starszego małżeństwa, które zajmowało zawsze tą samą ławkę i skinęła głową. Starsza kobieta pomachała jej przyjaźnie i znów zajęła się rozmową z mężem. Zostało jej zaledwie parę metrów do tego, by wyszła z parku. Odwróciła się za siebie słysząc śmiech dziecka i od razu tego pożałowała. Jej narzeczony stał trzymając malutką dziewczynkę na rękach. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że obok niego stała przytulona do niego kobieta. Nie, to jeszcze nic. Przecież mogli być tyko znajomymi. Dziewczynie pękło serce, kiedy to usłyszała słowa dziewczynki, którą trzymał jej mężczyzna. 
- Tatusiu, tak bardzo tęskniłam.
Nawet nie zauważyła, że po jej policzkach płynęły strumieniami słone łzy. Ruszyła biegiem w stronę kamienicy, co było błędem. Wbiegła na jezdnię i samochód na nią zatrąbił, co wywołało skierowanie wzroku na jej osobę, prze niego, przez jej narzeczonego, o którym już więcej tak nie pomyśli. To nie może dziać się na prawdę. To jakaś paranoja. Ukryta kamera? Czy jakiś inny telewizyjny chłam? Niestety. To jest tylko życie, brutalne pieprzone życie, które płata figle w najmniej oczekiwanym momencie.

__________________
Wiem, że szybko, ale nie mogłam się powstrzymać. 

6 komentarzy:

  1. Mogłabym czytać historie Twoich bohaterów w nieskończoność. Jeden rozdział nie zaspakaja mojej ciekawości.. i tak jest za każdym razem! Czuję niedosyt, ale w gruncie rzeczy jestem zachwycona tym rozdziałem. Szczególnie tą rozwijającą się między Harrym i Dominicą, więzią. Styles jest taki uroczy, że chyba sama bym się w nim zakochała. Ta sytuacja, kiedy Dominica nabrała rumieńców, a on ujął w palce jej podbródek, aww.. Każda sytuacja stawała przed moimi oczyma, czynią czytanie jeszcze przyjemniejszym. Bezwarunkowo zakochałam się w Twojej historii i będę Cię molestować o nowe rozdziały. Życzę dużo weny, Kochanie. Pisz dla nas jak najwięcej, jesteś cudowna. Dziękuję za umilenie mi nocy. Jesteś wielka. Lov xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że tak szybko dodałaś nowy bardzo się ciesze, że nie musiałam tak długo czekać :D A rozdział jak zawsze wspaniały ty to wszystko tak opisujesz, że mogłabym czytać bez końca *__* Masz wielki talent :) gdyby tak lektury mnie wciągały jak towje opowidanie to bym do końca każdą przeczytałą :D Czekam na kolejny xx
    K.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. dodawaj dalej , kochana *________*

    Marta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachwycasz mnie. Seryjnie. Bo to, w jaki sposób piszesz, odzwierciedla całą Ciebie. To wyjątkowa umiejętność. Bo jesteś tym, co piszesz. Bo w pisanie wkładasz cały swój entuzjazm, całe swoje zamiłowanie do wątków miłosnych. I to właśnie sprawia, że to opowiadanie jest takie magiczne. MA-GI-CZNE. I wiem, jestem wręcz pewna, że mogłabyś bez końca zakładać i pisać nowe blogi, i każdy z nich, jak i wszystkie razem byłyby piękne. I chociaż tak regularnie i z zamiłowanie powtarzasz, że piszesz beznadziejnie, to zwyczjanie masz talent. Doceniam także to, że w tym opowiadaniu nie ma miejsca na rutynę. No bo, skoro główni bohaterowie tak się o siebie nastarali, tyle się wycierpieli, to teraz już żyją długo, szczęśliwie. I koniec, zawieszam bloga, bo nie mam weny. Nie! U Ciebie akcja toczy, i będzie toczyć się dalej, coraz lepiej się rozwijając, ukazując zupełnie nowe zaułki Twoich zdolności pisarskich.
    No, i oczywiście, Twoja specjalność. Wytykanie życiu brutalności i tej okropnej obojętności, której doświadcza codziennie tysiące biednych, ludzkich istnień, poruszonych bezwzględnością losu. Smutne, ale jakże prawdziwe. Miej dużo, dużo, mnóstwo weny, bo to ona sprawia, że oddajesz się pisaniu, zaskakując Nas, Twoich czytelników, codziennie na nowo.
    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne opowiadanie! Harry i Dominica, cudownie to napisałaś! Masz talent, naprawdę :) Czekam na kolejne rozdziały.
    Może wpadniesz do mnie? Blog typu Larry :)
    http://ante-omnia.blogspot.com/
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny < 3
    Kocham twoje opowiadanie ; )
    Czekam nn ! ; **

    Polecam bloga Marty ; D
    http://destiny-melancholia.blogspot.com
    i jeszcze Agaty ; )
    http://showyourtears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń