piątek, 12 października 2012

.... + INFORMACJA.

    Jesień. Pora roku, która przynosi stany : przygnębienia, cierpienia i silnej tęsknoty. Pora roku, która przynosi kolejne pożegnania, rozstania i odwroty. Nikt z osób, które uwielbiają cieszyć się życiem, nie lubi jesieni, jest po prostu przygnębiająca.
    Stukot obcasów o brukowy chodnik, roznosił się pomiędzy marmurowymi tablicami. Chłody wiatr powiewał kolorowymi liśćmi, które już spadły z prawie ogołoconych drzew. Wysoka brunetka przemierzała na spokojnie kolejne alejki, pomiędzy nagrobkami. Co rusz poprawiała rękawy brązowego płaszcza, by naciągnąć je odrobinę dalej na dłonie w zastępstwie za rękawiczki. Jasny szalik, który miała owinięty pod szyję, podciągała w momencie silniejszego wiatru pod same oczy. Chowała tym samym zaróżowione policzki, przed kolejnym atakiem wiatru. Zgarnęła włosy z policzków, chowając je pod czapkę, zsuwającą się z głowy. Przystanęła przy grobie, który odwiedzała w każdej możliwej chwili. Ciemny marmur i jasny napis na nim ułożony w imię i nazwisko tak bliskiej dla niej osoby. Ukucnęła, by ująć w dłoń znicz i ponownie go zapalić. Wiatr niestety jej w tym nie pomagał. Co chwilę gasił zapalony przez nią ogień. Po kilku podejściach w końcu udało jej się podpalić wkład w zniczu, który następnie postawiła na nagrobku. Przeżegnała się, by pomodlić się i ‘porozmawiać’ z osobą, którą tak często tu odwiedzała, która spoczywała tu od dłuższego, tak dla niej ciężkiego czasu.
    Po dwudziestu minutach siedzenia na ciemno-brązowej ławce, z której powoli odchodziła farba, zaczęły jej powoli odmarzać palce, zarówno u rąk jak i u stóp, choć i tak miała ocieplane buty. Zimna, która jeszcze nie nadeszła, zaczęła już się zapowiadać. Potarła dłonie o siebie, a następnie o zaróżowione policzki. Ostatni raz już tego dnia przeżegnała się przy grobie i opuściła cmentarz, by dostać się do samochodu, w którym mogła siedzieć przez następne dwadzieścia minut i rozmyślać o tym, dlaczego ludzie w tak młodym wieku odchodzą z tego świata. Czemu są winni, że zostają tak bardzo ukarani?

___________________
Nawiązanie do 1 listopada, Święta Zmarłych, które tak bardzo wprowadza w moje życie ból, jeszcze większą tęsknotę i nadzieję, że jeszcze ich kiedyś ujżę.

Zastanawiałam się przez ten czas na tym całym moim opowiadaniem i wiecie co stwierdziłam? Że początek mi się podoba, ale dalszą część to po prostu beznadziejnie zepsułam. Ugh, no wiem, wiem.
Nie jestem w stanie pisać tego dalej, jak na razie i bardzo was PRZEPRASZAM. Jeśli tylko coś dalej wymyślę od razu wam napiszę CIĄG DALSZY historii.
Ale, żeby na blogu nie było wcale tak pusto wpadłam na pewien pomysł. Chcecie od czasu do czasu jakiegoś imigina czy one shota? 

Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali. Czekam na wasze komentarze z opiniami. 
Do zobaczenia, KOCHAM WAS ZA TO, ŻE JESTEŚCIE. <3

3 komentarze:

  1. To niemożliwe ,wręcz nie wierze że twoje opowiadanie mogłoby się komukolwiek nie podobać a tym bardziej tobie .Ono jest na prawdę świetne ,przywiązałam się i strasznie je polubiłam .Uwielbiałam historię dziewczyny ,która pracowała w kwiaciarni ,mającej wspaniałego chłopaka i przyjaciół .Wręcz mogłabym powiedzieć ,że zżyłam się z tym opowiadaniem a każdy kolejny rozdział ,który dodawałaś był coraz lepszy ,chociaż za każdym razem myślałam ,że lepszy być nie może .No nic ,mam nadzieje że napiszesz ciąg dalszy uszczęśliwiając tym mnie ,jak i również całą resztę twoich czytelników .
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę pisać to wszystko od nowa.
    więc mimo wszystko liczyłam na dalszy ciąg tej historii. nie mam pojęcia dlaczego nie chcesz już jej prowadzić, jednak powiem Ci jedno. nie zepsułaś jej. w każdym calu jest on wyjątkowa, pełna uczuć i fantastycznych przemyśleń. nie jest to kolejna bezsensowna historia, których jest na pęczki na tym świecie. mam nadzieję, że zdecydujesz się ją kontynuować, jednak to już zależy od Ciebie. Niewierze, że się poddajesz w takim momencie.. mogę się założyć, że każdy Twój czytelnik jest w tym momencie tak samo zmieszany jak ja. to nieuniknione .

    OdpowiedzUsuń