wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 5.

Wyjechała z posiadłości chłopaków. Jeszcze zdążyła zauważyć, że Liam wybiegł za nią, zanim zniknęła za kolejnym budynkiem. Jak Lou mógł powiedzieć coś takiego? Nie rozumiała dlaczego wyżył się akurat na niej? No i za co? Przecież powiedziała prawdę. Starła kciukiem łzy z policzka i zaparkowała pod klubem, do którego często chodziła z chłopakami. Wysiadła z samochodu biorąc torebkę i zamykając go, ruszyła w stronę wejścia. Kolejka przy drzwiach ciągnęła się w nie skończoność. Miała na tyle dobrze, że znała ochroniarza, którego poznała przez Louis`a ... i znowu on! Wszystko w około przypomina tylko jego. Potrząsnęła głową jakby to miało jej pomóc w wyrzuceniu chłopaka ze swoich myśli.
- Siemanko Meg.
Przywitał ją ochroniarz pilnujący wejścia. Ubrany na czarno z rękami założonymi na piersi puścił do niej oczko.
- Dzisiaj bez chłopaków? Czy może Zayn już nie jest w stanie?
No tak, Chris, bo tak miał na imię ochroniarz, kumplował się z Malikiem. Często razem balowali do samego rana, a na drugi dzień Zayn przez pół dnia z pokoju nie wychodził, jeżeli w ogóle wychodził.
- Dzisiaj bez nich, sama muszę odreagować.
Wymusiła uśmiech i żegnając się weszła do budynku. W jej nozdrza uderzył zapach alkoholu, dymu nikotynowego i nie wiadomo czego jeszcze. Przecisnęła się pomiędzy dziesiątkami ludzi, by dostać się do baru znajdującego się po przeciwnej stronie. Gdy już uporała się z masą deptających ją osób, usiadła przy barze kładąc torebkę przed sobą. Zamówiła coś, co polecił dość przystojny barman i przeczesała wzrokiem salę. Pełno prawie wcale nie ubranych lasek i wysmarowanych opalaczem Kenów. Ludzi, którzy robią z siebie bóstwa, a tak na prawdę straszą na ulicy. Gdzieś w kątach na pewno obściskiwały się pary pod wpływem alkoholu lub robiły coś innego w co raczej nie chciała wnikać. Ujęła szklankę w dłonie i popatrzyła tępo w blat.
- Twoje zdrowie Eleanor. - mruknęła do siebie w wypiła połowę szklanki na raz. Skrzywiła się. - Mocne.
Meg zawsze miała słabą głowę do picia, więc już po drugim drinku zaczęło szumieć jej w głowie. W międzyczasie odrzuciła chyba z piętnaście połączeń od Tomlinson`a. Po wypiciu trzeciej szklanki tego kolorowego cholerstwa wyszła na dwór, by trochę się przewietrzyć, bo zaczęło jej się robić duszno. Znalazła jakieś tylne wyjście, zawiesiła torebkę na ramię i pchnęła drzwi. Czując jak jej ciało owiewa zimne nocne powietrze, zamknęła drzwi z trzaskiem i oparła się plecami o mur. Rozległ się dźwięk jej dzwonka. Z  wielką trudnością wyciągnęła urządzone z torebki i patrząc na ekran komórki odrzuciła połączenie. Znajdowała się w jakimś ślepym zaułku, gdzie stały tylko puste skrzynki i kilka koszy na śmieci. Popatrzyła się tępo w ścianę myśląc o swojej głupocie. Upiła się i to dość bardzo, bo już miała małe kłopoty z refleksem, a do tego wszystkiego Louis nie rozumie, że nadal nie chce z nim gadać i ciągle wydzwania. A żeby ją jeszcze bardziej dobić niedaleko niej stanęło dwóch już dość wstawionych facetów. Przestraszyła się, gdy jeden z nich zaczął się w nią dość dziwnie patrzeć. Znów zaczął dzwonić jej telefon, tak się zlękła, że aż upuściła torebkę, która trzymała w ręce. Tym razem postanowiła odebrać.
- Meg, w końcu. - widocznie odetchnął w ulgą dzwoniący Louis.. - Mogłabyś wrócić na chwilkę, chyba musimy coś sobie wyjaśnić.
- Nie mam jakoś ochoty, na rozmowę z tobą. - powiedziała lekko mamrocząc.
- Meg! Ty jesteś pijana! Gdzie jesteś?
- Wcale nie jestem pijana, Lou. I w ogóle co cię obchodzi mój los.
- Jesteś nadal moją przyjaciółką, więc się martwię...
W tym momencie jeden z facetów stojący nie daleko zachwiał się i zaczął iść w stronę i tak już przestraszonej Meg.
- Loui, boję się. - wyszeptała do telefonu.
- Co się dzieje? Gdzie jesteś? Zaraz tam będę. - chciał bronić ją przed wszystkim, pomimo ich wcześniejszej kłótni.
- Nie wiem, nie pamiętam, gdzie! W klubie. Loui, proszę przyjedź.
I to by było na tyle z ich rozmowy, gdyż facet stojący przed nią wyrwał jej telefon rzucając do pobliskiego śmietnika.
- No to teraz możemy się porządnie zabawić. - wymamrotał w jej stronę przypierając ją do ściany.

- Cholera! - zaklął Louis, kiedy połączenie zostało zerwane. Narzucił na plecy bluzę i zbiegł na dół. W salonie siedzieli chłopcy oglądając jakiś film, Tomlinson zaczął przewracać wszystko na około w poszukiwaniu kluczyków do samochodu.
- Coś ty taki zdenerwowany? - spytał Liam na przyglądając się bacznie przyjacielowi.
- Żebym jeszcze wiedział dokładnie o co chodzi o bym ci może powiedział, ale sam do cholery tego nie wiem! - krzyknął odrzucając poduszkę na drugą stronę pomieszczenia.
- Loui spokojnie, co się dzieje? - podszedł do niego Loczek i potrząsnął przyjacielem.
- Bo Meg... ona gdzieś jest i się boi. Nie wie gdzie, bo się upiła, ale się czegoś obawia. Martwię się o nią Hazz. - wymamrotał patrząc przyjacielowi w oczy. 
- Spokojnie, już po nią jedziemy. Chodźcie chłopaki.
Na rozkaz Lokowatego wszyscy wyszli z domu i zaczęli poszukiwania przyjaciółki.
- A powiedziała Ci chociaż w jakim miejscu się znajduje? - spytał Liam siedzący z tyłu i patrząc z uwagą na ludzi przechodzących chodzinkiem.
- W jakimś klubie, nie pamiętała nazwy - denerwował się dalej Lou. Siedział z przodu na miejscu pasażera i obracał się na wszystkie strony jakby Megan miała w tej chwili wybiec gdzieś na ulicę.
- Wiem!- krzyknął Zayn. - Harry, jedź tam gdzie pilnuje Chris. Przecież zawsze tam z nami chodziła. 
- Już się robi i Loui opanuj się trochę, przecież nic jej nie jest. - pocieszał Niall do przyjaciela.
Zaparkowali pod klubem, pod którym kolejka nadal rosła. 
- Patrzcie! Jej samochód, musi tu być. - Niall wskazał na volvo Meg.
- Chodźcie do środka. Może jest tam. 
- Cześć stary. - przywitał się z ochroniarzem Zayn. - Widziałeś może gdzieś Meg?
- Cześć Zayn. - podał mu rękę. - Wchodziła do środka i powiedziała, że musi odreagować czy coś. 
- Dzięki za informacje. Na razie. 
Pożegnali się i One Direction weszło do klubu. Tak, akurat o tym nie pomyśleli, że są sławni, weszli do pomieszczenia pełnego napalonych nastolatek, które w każdej chwili mogę się na nich rzucić.
- Chłopaki. - szturchnął Liam`a Niall. 
- Co? 
- Może lepiej wyjdziemy, te dziewczyny się dziwnie na mnie patrzą. 
Wszyscy spojrzeli w tym samym kierunku. Stała tam grupka dziesięciu dziewczyn,  które najprawdopodobniej chciały rzucić się na swoich idoli.
- Nie. - zaprotestował Lou. - Liam, Niall idźcie do nich. Pogadajcie czy coś, my we trójkę idziemy szukać Meg. 
Rozeszli się. Malik od razu pokierował się do baru z zamiarem porozmawiania z barmanem.
- Cześć. - zaczął. - widziałeś może niedawno tu taką młodą dziewczynę, wygląda na 20 lat. Miała na sobie taki niebieski żakiecik, mówi ci to coś?
Przez chwilę chłopak za ladą się zastanawiał i przytaknął. Powiedział także, że wyszła na zewnątrz, przed tylne drzwi. Zayn szybko podziękował i z dobrymi wiadomościami poszedł w kierunku Larry`ego, którzy właśnie obserwowali bawiących się ludzi. 
- Louis, ona jest na tyłach. Słyszysz?! Jest na tyłach! 
Długo nie trzeba było mu powtarzać, wyleciał stamtąd jak oparzony ciągnąc za sobą zdezorientowanego Harry`ego. Zayn zgarnął po drodze jeszcze Liam`a i Niall`a otoczonych wiązanką dziewczyn. Lou otworzył zamaszyście drzwi przy okazji kogoś nimi uderzając, ale tym się teraz nie przejmował. Musiał być teraz przy Meg, przyjaciółka go potrzebowała. Chłopcy szybko do niego dołączyli. Razem kierowali się w stronę zaułka, w którym miała się znajdować. To co zobaczyli, zmroziło im krew w żyłach. Louis podbiegł do miejsca, w którym stała zapłakana Meg i ...

__________
taki tam o. wiem, że nie nic ostatnio nie dodawałam i bardzo bardzoo bardzooo was przepraszam, ale nie miałam czasu. ; < 
mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodoba i czekam na pewną liczę komentarzy kochani. ;*

7 komentarzy:

  1. Podoba mi się i to bardzo .
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabije Cię. NIE KOŃCZY SIĘ W TAKIM MOMENCIE ROZUMIESZ? Chcę już następny, jezus maria, pisz to szybkoooo. Rozdział jest doskonały, opis są dokładne.. wszycho jak trza < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie z komentarzem powyzej. Dodawaj jak najszybciej nowy rozdzial. :) Kocham twoje opowiadania. *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. no tak.. i kończysz w takim momencie :D
    świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie moge sie doczekac następnego : D

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosze Cię w takim momencie?!
    Świetny rozdział <3
    Już nie mogę się doczekac następnego :D
    K.:D

    OdpowiedzUsuń
  7. swieeeeetny < 33
    kocham tego bloga
    kiedy nastepny ?
    J.

    OdpowiedzUsuń