Obudziły ją promienie słoneczne wdzierające się do pokoju przez nie szczelnie zasłonięte okno. Przetarła oczy i usiadła na łóżku. Budzik stojący na szafce nocnej wskazywał godzinę 9.30. No tak, wczoraj wróciła późno od chłopaków, ale dostała to czego chciała - numer do Eleanor. Z wielkim oporem nawet jak na nią zwlekła się z łóżka i pomaszerowała do kuchni. W dużych ciepłych kapciach i kolorowej piżamie usiadła na krześle barowym przy blacie w kuchni i zastanawiała się w jakiej części domu znajduje się teraz jej pupil, kiedy wyleciał zza rogu taszcząc w pyszczku już dość poturbowanego pluszaka.
- Chodź malutki.
Kucnęła przed nim, a ten wesoło merdając ogonkiem podbiegł do niej i zaczął przyjaźnie oblizywać jej place u rąk. Wyciągnęła karmę z szatki i nasypała trochę do miseczki znajdującej się w rogu kuchni. Do kolejnej nalała trochę wody i przyglądała się jak Brutal pałaszuje skacząc w około miski. Umyła ręce i zaczęła przygotowywać coś sobie na śniadanie. Postawiła na kanapki, które pochłonęła szybko i zaczęła szukać telefonu. Gdy już miała urządzenie w ręku w raz z kawą w dłoni usiadła w fotelu i zastanawiała się jak ma się do tego wszystkiego zabrać.
- Po prostu zadzwoń idiotko. - mruknęła do siebie i z listy kontaktów wybrała numer El. Nacisnęła zieloną słuchawkę pewna obaw i czekała, aż ktoś raczy odebrać. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał -nic. Odebrała dopiero za czwartym.
- Słucham? - spytała zmachana.
- Cześć Eleanor, z tej strony Megan.
- Megan? Ah, tak. Koleżanka chłopaków.
- Tak, to ja. - potwierdziła, a jej zdenerwowanie wzrosło. Co jeśli się nie zgodzi na tą rozmowę i niczego się nie dowie? Nie miała pojęcia, ale musi wiedzieć prawdę, musi ją znać.
- Mogłybyśmy się dziś spotkać? - spytała skubiąc róg spodni.
- Spotkać? Gdzie? - czyli jednak jest za spotkaniem.
- Możesz wybrać miejsce spotkania, mi to różnicy nie robi. - powiedziała wzruszając ramionami.
- Dobrze, wyślę Ci adres wiadomością, a teraz wybacz, ale jestem zajęta.
I to by było na tyle z ich rozmowy.
- Wcale nie było tak źle. - powiedziała do siebie, odkładając telefon na ławę i popijaj7ąc łyka kawy. Po chwili jej telefon oznajmił przychodzącą wiadomość. Był od Eleanor. Był w niej adres i miejsce spotkania. Miało się odbyć w dobrze jej znanej knajpce na obrzeżasz Londynu o godzinie 17. Miała jeszcze dużo czasu więc nigdzie się nie spiesząc rozłożyła się bardziej na fotelu i włączyła TV, gdzie na programie muzycznym właśnie leciała piosenka jej przyjaciół : One Thing.
- Debile. - podsumowała teledysk, ale i tak nuciła całą ich piosenkę. Lubiła ich utwory, no ale kto by ich nie lubił. Piątka chłopaków, piątka przystojnych chłopaków, która zna się na muzyce i to widać.
Powoli dochodziła godzina 16. Meg po szybkim obiedzie, poszła szykować się do pokoju na piętrze. Otworzyła ogromną szafę i zaczęła z niej wybierać coś co może nadać się na 'spotkanie szpiegowskie'. W końcu musi wyglądać porządnie przy takiej dziewczynie jak Eleanor.
- Boże, szykuję się, jakbym umówiła się z jakimś facetem z marzeń. - prychnęła i zdecydowała się na proste czarne rurki, białą koszulkę i na to niebieski żakiet.
- Nie jest tak źle.
Obejrzała się w lustrze i zabierając kluczyki i torebkę z szafki wyszła z domu, zamykając go. Powili wsiadła w samochód, w czarne volvo. Uwielbiała tą markę samochodów. Wyjechała na tłoczną ulicę, kierując się na obrzeża Londynu, na spotkanie z El. Droga minęła jej szybko i bez problemowo, bo problemy dopiero teraz się zaczną, jeśli nie powie jej prawdy. Zaparkowała na wolnym miejscu przy knajpce i wyszła kierując się ku przytulnemu pomieszczeniu. Podeszła do drzwi i pchnęła je. Jej nozdrza uderzył intensywny zapach parzonej kawy i różnorodnych ciast. Rozejrzała się do około i nie zobaczyła nigdzie osoby, z którą miała się spotkać, więc zajęła stolik w koncie, tak, aby nikt nie podsłuchał ich rozmowy.
- Podać coś? - kelnerka podeszła do stolika.
- Małą kawę i szarlotkę.
Zamówiła i czekała na byłą dziewczynę Louis`a. Godzina 17.20 a Eleanor dalej nie ma. Skończyła jeść kawałek ciasta, kiedy do drzwi do knajpki otworzyły się i stanęła w nich El. Podeszła do stolika, który zajmowała Meg.
- Cześć, wybacz za spóźnienie, ale małe problemy na drodze. - usiadła na krześle ściągając płaszcz i wieszając go na oparciu krzesła.
- Nie ma sprawy, w zasadzie to i tak mi się nigdzie nie śpieszy. - powiedziała mieszając w i tak już zimniej kawie.
- Ale chyba chciałaś porozmawiać o czymś konkretnym prawda? Bo chyba nie chciałaś się spotkać, że sobie pogadać tak tylko przy kawie.
- Właściwie to jest taka naprawdę ważna sprawa. - powiedziała Meg.
- Zamieniam się w słuch. - El złożyła zamówienie i czekała na wypowiedź dziewczyny.
- Czemu nie jesteś już z Louis`em?
- Widzę, że walisz prosto z mostu. - zaczęła i spuściła wzrok - Ale chyba Lou was o tym poinformował. Mam kogoś innego.
- W zasadzie to tak. Tylko, że jest mały problem. Nie wierzę w tą bajkę. - Meg już wiedziała, że z nią trzeba szczerze i na temat i wciąż wierzyła, że zdoła wyciągnąć z niej jakieś nowe i prawdziwe informacje.
- Jaką znowu bajkę? Louis przecież sam widział, że na nasze ostanie przyszłam z mężczyzną, z mężczyzną z którym teraz jestem.
- El, wiem, że jednak za dobrze się nie znamy, ale w takie bajki to ja nie wierzę, że po takim długim związku, możesz zostawić kogoś tak z dania na dzień. Nie, takich rzeczy się nie robi...
- Tobie na prawdę musi na nim zależeć. - powiedziała Eleanor patrząc prosto w zmieszaną twarz Meg.
- To prawda, zależy mi na nim, ale tylko i wyłącznie tak jak na przyjacielu.
Po chwili ciszy odezwała się już była pani Tomnlinson.
- Wiedzę, że serio chcesz znać tą prawdę.
Megan tylko pokiwała potakująco głową czekając na rozwój sytuacji.
- Chyba....chyba nic mi się nie stanie jak ci to powiem. Meg, ja jestem inna niż ci się wydaje, po prostu nie jestem hetero, okej?
- Jesteś lesbijką?! - Meg była całkowicie zaskoczona.
- A może tak ciszej, co? - rozejrzała się niespokojnie po knajpce.
- Wybacz. Ale jak możesz nie być hetero i być w związku z facetem tak długo, sorry, ale ja tego nie rozumiem.
- Tak szczerze, to uświadomiłam to sobie dopiero niedawno.
- I okłamałąś Lou, że masz kogoś innego zamiast po prostu powiedzieć mu prawy? Nie no dzięki za wyjaśnienia, ale chyba już pójdę.
Dość zmieszana Meg pośpiesznie wzięła swój płaszczyk i kładąc pieniadzę za zamównie wyszła z knajpki. Dopiero przy samochodzie dotarło do niej, że dziewczyna, w zasadzie to już była dziewczyna Louis`a, jest lesbijką. Wsiadła w samochód i tym razem celem jej podróży był dom chłopaków. Dojechała tam w zaledwie kilkanaście minut, po drodze łamiąc może z kilka przepisów drogowych, ale to nie było teraz dla niej najważniejsze. Do domu weszła bez pukania, akurat na kłótnię chłopaków.
- Dobrze wiesz, że od zawsze mi się nie podobała, ale tolerowałem ją tylko dlatego, że była z tobą! - krzyknął już dobrze zdenerwowanych Harry.
- Tobie wcale się nie musiała podobać! To ja z nią byłem i to mi się podobała, chyba starczy, nie?!
- Louis, spokojnie. Porozmawiajacie na spokojnie. - Li jak zawsze chciał zapanować nad sytuacją.
- Nie, dla ciebie ona zawsze była idealna! Zawsze mówiłeś o niej w tylko superlatywach, a pewnie nie wiedziałeś o niej połowy rzeczy!
- I z tym to się mogę chyba zgodzić. - do salonu weszła Meg. Wszyscy tam zebrani spojrzeli na nią.
- Zgodzić się z Hazzą? - chciał upewnić się Zayn. - Serio?
- W pewnym sensie to tak, ale tylko ten pierwszy i ostani raz. - tym razem zwróciła się do Louis`a. - Może na prawdę nie wiesz o niej wszystkiego.
- A bo ty może wiesz!? Nie rozśmieszaj mnie. - prychnął, oburzony tym, że wtrąca się w takie sprawy jak ta.
- Wiesz, w tym momencie pewnie jestem bardziej uświadomiona niź ty.
- Że niby w tym ty jesteś teraz bardziej rozgarnięta niż ja? Chcesz mi powiedzieć, że wiesz o mojej dziewczynie więcej niż ja? Meg do cholery, nie wtrącaj się z łaski swojej w sparwy o których nie masz blatego pojęcia!
- Nie Lou, to ty nie masz zielonego pojęcia o tym co naprawdę się dzieje.
- Tak? To czega ja niby nie wiem? Oświeć mnie z łaski swojej.
- Gadałam z Eleanor...
- Ooo.. gadałaś z nią. Miło, pewnie fajnie się gada za moimi plecami, co?
- Nie, to nie tak, po prostu chciałam się dowiedzieć dlaczego nie jest już z tobą.
- Przecież ma innego i każdy już chyba to wie, a do ciebie to najwidoczniej nie dotarło!
- Ona cię okłamuje, Louis czy ty tego do cholery nie widzisz?!
- Jedyne co widze jest to, że nie potrafisz się trzymać zdala od cudzych problemów!
- Lou.. - tym razem wyszeptała, czując jak bardzo uraziły ją te słowa.
- A dajcie wy mi do cholery święty spokój! A ty - zwrócił się do Meg - A ty, zajmij się tymi swoimi cholernymi kwiatkami lub zrób coś ze swoim życiem, zamiast mieszać się w moje.
Przegiął, tak bardzo przegiął. Od razu po tych słowach poczuła łzy zbierające się w jej oczach i powoli sływające na jej blade policzki.
- Meg. - szepnął widząc ją w takim stanie. - Meg, przepraszam.
- Nie Lou, tak chyba na prawdę uważasz. Idę zająć się tym moim bezwartościowym życiem.
- Meg, przecież ten idiota tego nie chciał. - stanął w obrnie przyjaciela Liam.
- Nie, nie tłumacz go. - machnęła ręką i wybiegała z domu. Liam zaraz za nią.
- Meg, Meg stój!
Za późno, jej auto znikało właśnie za zakrętem pobisliego skrzyrzowania.
______________________
no to macie takie o mały dramacik! zaskoczeni? to dobrze. ;D
czekam na opinię i do następnego. xx
Ożesz Tyy *___* genialny rozdział! Fakt, że oczywiście chcę więcej i więcej jest zupełnie naturalny. Chcę już wiedzieć, jak Louis zareaguje na wiadomosć o El i jak przeprosi Meg.. dawaj daaaawaaaj < 3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, oj tam jak zwykle. Czekam z niecierpliwością na nowe. :3
OdpowiedzUsuń~Ania. ( colorovelove.fbl.pl )
Super, szybko kolejny ! XDD
OdpowiedzUsuńale fajne *_*
OdpowiedzUsuńMajtu :D
superrr :D ;*
OdpowiedzUsuńSuper, tego się nie spodziewałam . . .
OdpowiedzUsuńSzybko dodawaj nn
łoo . : o
OdpowiedzUsuńświetny . ^^
Jaa^^ Świetny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :D
K.
Ale mi się podoba ,własnie dzisiaj zaczełam czytac to twoje opowiadanie i strasznie mi się podoba : D
OdpowiedzUsuńPatrycha .
Jest świetny ,dawaj następny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ,wszystkie są swietne ! ;d
OdpowiedzUsuńJa chce następny ,błagam <3
OdpowiedzUsuń