Rozdrażniona Meggie robiła kolejną wiązankę kwiatów. Dziś wszystko leciało jej z rąk. Włożyła kilka różyczek do szklanego wazonu obwiązując wszystko czerwoną wstążeczką kontrastującą z białymi pąkami róży i łokciem potrąciła kolorowe wstążki, które z łatwością się rozwinęły.
- Cholera. - mruknęła do siebie.
- Ładnie witasz klientów. - usłyszała nad sobą znajomy głos.
- Witam naszego stałego klienta. - podniosła głowę dając sobie spokój ze wstążkami i wzrokiem natknęła się na jego niebieskie oczy.
- No cześć. - cmoknął ją w blady policzek.
- Mam dzisiaj dla Ciebie specjalnie odłożone tulipany. - schyliła się pod blat i wyciągnęła pięć kolorowych wiosennych kwiatów. - Piękne, nie?
- Piękne - przytaknął - ale dziś kwiaty nie będę mi potrzebne.
- Masz już coś innego dla Eleanor?
- Nie mam nic innego i nie będę miał - posmutniał oglądając jej najnowszy bukiet.
- Kłótnia, co? - spytała zwijając wstążkę.
- Zostawiła mnie. - odwrócił wzrok od zdziwionej dziewczyny.
- Zostawiła? - nie mogła zrozumieć jak można zostawić tak wspaniałego chłopaka.- Och, Lou.
Wyszła zza lady i przytuliła znajomego.
- Daj mi 15 minut i wychodzimy na kawę i wielkie ciacho.
- Pracujesz. - przypomniał.
- Ale szefowa mnie lubi. - wybiegła na zaplecze.
- Jak dobrze mieć kogoś takiego jak ona. - pomyślał, przyglądając się wystawie.
Kilkanaście minut później siedzieli w dość pustej kawiarence przy gorącej kawie i szarlotce.
- Jak się z tym czujesz? - spytała mieszając łyżeczką w kawie.
- Z rozstaniem? - pokiwała głową. - Dobrze wiesz, że nie jest wspaniale, ale gdybyś widziała moją pierwszą reakcję. Kompletnie nie wiedziałem jak się zachować.
- Wyobrażam sobie. - dotknęła jego ręki w pocieszającym geście.
- Kochałem ja, nadal ją kocham, ale chyba będę musiał się pogodzić z tym wszystkim.
- Zawsze możesz walczyć.
- Meg, ona ma kogoś innego.
- Oh. - wyrwało jej się. - Powiedziała Ci?
- Nawet pokazała. - zapatrzył się w okno.
Nie wiedziała, nie mogła wyobrazić sobie jak można zostawić kogo takiego jak Louis. Nie ze względu na to, że to właśnie ten Lou, Lou Tomlinson z One Direction, tylko ze względu na jego zachowanie, charakter, sposób bycia. Ona jako dziewczyna zawsze była świadkiem jego dobrych manier, jako przyjaciółka mogła zawsze się do niego zwrócić ze wszystkim, więc dlaczego Eleanor go zostawiła? Nie wiedziała, ale jej postanowienie brzmiało : " Dowiedzieć się z jakiego powodu szanowna panna E. zostawiła jej najlepszego przyjaciela. "
_____________
taki pierwszy rozdział, właśnie zabieram się za drugi, ale wstawię pod warunkiem, że będzie 15 KOMENTARZY ;D
Miłego wolnego życzę < 3
fajny pomysł <3
OdpowiedzUsuńciekawa jestem , co będzie dalej . :D
Marta . ~
Zapowiada się ciekawe opowiadanie . :)
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno . :D
~Ania.
Fajnie się rozpoczyna. . . :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny Mona
chcę kolejny < 3
OdpowiedzUsuń:* boskie... :*
OdpowiedzUsuńdawaj ten rozdział - wiem że już napisałaś :D
Oby wszystki były takie fajne ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następnyy :D
oooo świetny ;D. fajnie że zaczęłaś pisać opowiadanie o Lou ;3. czekam na nn .
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie . ; )
OdpowiedzUsuńMegaa :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne :D
Czemu mi nic nie mówisz, że masz dwa blogi? Zaczyna się całkiem ciekawie. Kawa i szarlotka z Lou, mrr < 3
OdpowiedzUsuńfaaaajny < 33
OdpowiedzUsuńtylko baaaardzo prosze:
BEZ DRAMATU !!!!
J.
Ojojo zapowiada się świetnie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :D
Boskie♥
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego :D
Świetny <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że wszystkie takie będą :D
czekam na następny < 3
OdpowiedzUsuńłąjzo !:D *_*