W chwili gdy Dominica chciała zapukać do drzwi, domu przed którym stali, owe drzwi się otworzyły.
- Dominica, w końcu. - w wejściu do domu stała dość tęga kobieta o niezbyt miłym wyrazie twarzy. Harry`emu jakoś się to nie spodobało. Miał wrażenie, że zarówno ona nie lubi Dominici tak samo jak Dominica jej. - Wchodźcie. - wpuściła ich do środka, a sama poszła w głąb domu marudząc coś pod nosem.
- Harry, błagam cię, nie mów czegoś co może pogorszyć to co jest teraz. - dziewczyna uważnie patrzyła na Styles`a.
- Mam bardzo ciekawe stosunki ze swoją rodziną. - powiedział rozpinając marynarkę i łapiąc inaczej misia.
- Nie wnikaj. - zgarnęła mu loki z czoła. - Chodźmy.
Weszli dalej. Harry dość dobrze obejrzał wnętrze domu. Było cholernie bogate, a właściciele pewnie okażą się szowinistycznymi świniami. Uśmiechnął się do swoim myśli, a następnie przywitał się ze zgromadzonymi miłym ' Dobry wieczór '. Dominica natomiast wyściskała pierwsze kilka osób z brzegu, aż w końcu podeszła do małej, uroczej dziewczynki, która jak domyślił się Harry była chrześniaczką jego ukochanej.
- Słonko. - Dominica schyliła się nad dzieckiem.
- Ciociu. - malutka złapała w małe rączki twarz Dominici i ucałowała jej policzek. - Stęskniłam się. - powiedziała, a następnie się przytuliła do niej.
- Alice, ja za tobą też. - wzięła dziewczynkę na ręce i podeszła z nią do Harry`ego, który trzymał oba prezenty.
- Kto to jest? - mała przytuliła się bardziej do Dominici, kiedy stanęły już obok Styles`a.
- Alice, to jest mój przyjaciel Harry. Harry to jest moja urocza Alice.
- Miło mi poznać taką śliczną dziewczynkę. - Harry wyciągnął ręce w jej stronę, zaraz po tym jak postawił na szafce obok prezenty. - Pójdziesz na chwilę do mnie? - Alice teraz już bez żadnych problemów przeniosła się na ręce Harry`ego.
- Jesteś chłopakiem cioci Dominici, Harry? - mała jak na te kilka lat była na prawdę ciekawa wszystkiego i pojętna.
- Chciałbym, wiesz? - widząc zdziwioną minę Dominici posłał jej cudowny uśmiech i pogłaskał Alice po główce.
- Naprawdę. - Louis cały czas stawiał na swoim. Megan nadal nie wierzyła swojemu chłopakowi.
- Louis, błagam cię. Nie wierzę, że ta dziewczyna, która mijała nas w parku była tylko twoją koleżanką.
- Ale była. - uwiesił się nad swoją dziewczyną, w pewnym sensie blokując jej wszystkie ruchy. Leżeli już w łóżku, gdyż było już dobrze po 23. - Może tego tak sama z siebie nie chciała, ale była. Przecież sama wiesz, że taki chłopak jak ja nie chodzi tak po prostu ulicą i to sam.
- Kochanie. - Megan położyła mu dłoń na lekko zarośniętym policzku i pogładziła go kciukiem. - Jesteś tak strasznie skromy, ale wiesz...
- Co mam wiedzieć? - jego brwi uniosły się w dość śmieszny sposób.
- Że taki chłopak jak ty, przychodzi bardzo często do kwiaciarni. Tylko, że najczęściej po to, by ...
- By zobaczyć naprawdę śliczną panią, która tam pracuje i udając nie zwracała uwagi na dupka, który tam przychodził, może nawet za często.
Louis schylił się i ucałował ją w czoło.
- Kocham Cię, Loui. - wyszeptała i delikatnie połączyła ich spragnione usta w pocałunku pełnym czułości i tej prawdziwej miłości.
Harry Styles wraz z panną Dominicą nadal byli na urodzinach małej Alice. Siedzieli na kanapie z dziewczyną na kolanach i patrząc na nich z boku, można by było rzecz, że są na prawdę uroczą rodzinką. Gdyby jeszcze tak było, to...
Hazzą objął Dominicę ramieniem by było im obojgu wygodniej siedzieć, a Alice sama wdrapała się na kolana Styles`a by mieć widok na wszystkich. Siedzieli i rozmawiali spokojnie, co chwilę śmiejąc się z komentarza dziewczynki, dopóki nie wyrosła przed nimi najoschlejsza kobieta jaką Harry znał. A trzeba przyznać, że miał styczność z dużą ilością osób tej płci.
- Dominica, ciocia Barbara chciała byś przedstawiła jej swojego towarzysza. Mówi, że między wami coś istnieje, a ona lubi poznawać rodzinę wcześniej. Co ogólnie jest kompletną bzdurą, bo jakże, pan przystojny mógłby być z tobą, Złotko.
- Oh, jak ja nienawidzę tej Flądry. - Dominica wymamrotała do ucha Harry`emu i razem zadowoleni, a przynajmniej na prawdę dobrze udając zadowolenie podeszli do cioci Barbary.
- Dominica, Słonko. - ciocia jak zwykle wylewnie przywitała się z nią już kolejny raz tego wieczoru. - Chciałabym porozmawiać z wami. - ciocia Barbara uchodziła za najmilszą i wprawdzie najstarszą kobietę w rodzinie, a takiej to się rozmowy nie odmawiało.
- Oczywiście, ciociu. - całą trójkę usiedli na fotelach w pokoju obok salonu. Wszyscy mieli jak ciszę i szansę na skupienie się i odpowiedzenie tak jak ciocia lubiła najbardziej. Precyzyjnie i szczerze. Na samym początku zaczęła wypytywać się co się u nich dzieje. Jak praca. Jak życie poza zawodowym. Gdy weszła na temat odnoście tylko nich, Harry tak po prostu zaczął się stresować. Sam dokładnie nie wiedział czym. Jego dłoń, która do tej pory spoczywał na jednej z rączek fotela, teraz zawędrowała, miał nadzieję, że niezauważalnie na kolano swojej ' koleżanki '.
- Więc, powiedzcie mi teraz : kim jest dla ciebie Harry, Dominico?
Dominicę zmroziło, a Harry jeszcze bardziej się zestresował.
- Mogę ja? - Styles gdy tylko otrzymał pozwolenie w geście, od razu zajął się wypowiedzią. - Wszyscy myślą, że jesteśmy przyjaciółmi i chyba tak by było dla Dominici lepiej. Przecież, nie każda tak inteligenta i piękna dziewczyna skazuje się na znajomość z taką młodą, rozkojarzoną ofermą. I nie tylko chodzi mi o wiek, o różnicę wieku pomiędzy nami, która osobiście rzecz biorąc mi nie przeszkadza, ale o to, że jestem dość stukniętym osiemnastolatkiem, który chyba jeszcze nie wie czego chce od życia. - znów dotknął kolana Dominici. - No prócz jednego. Chcę by choć pani, z dzisiejszego grona tu zebranych wiedziała, że kocham Dominicę i nie zamierzam przestać, gdyż łamię bezsensowne stereotypy. Jedyne co mi się w tym nie podoba, to, to, że moja ukochana będzie się ze mną męczyć.
Harry zakończył swój wywód, a ciocia Barbara wraz z zdębiałą Dominicą były na tyle zaskoczone, że oprócz szczerego uśmiechu i całusa w tym przypadku od Dominic nie zrobiły nic. Harry był z tego zadowolony, aczkolwiek zły na to, że nie powiedział tego przy wszystkich. Miał także nadzieję, że droga powrotna będzie, taka jaką sobie ułożył w głowie. Każdy szczegół ma być taki jaki chce, bo inaczej nie będzie zamierzonego efektu, a wszystkie starania diabli wezmą.
Blondyn kolejny już raz w ciągu tego wieczoru wleciał go kuchni po to by wynieść z niej kolejną paczkę kolorowych żelek. Skąd ich tam tyle? Byli dzisiaj razem z Patricią na zakupach. Wyciągnął ją z domu prawie, że siłą. Na początku opierała się, że jak on pójdzie, to ona się wyniesie z domu, by nie przeszkadzać w jakikolwiek sposób. Niall przestraszony taką wizją wyciągnął ją na te spożywcze zakupy, by przypadkiem nie zniknęła mu z domu. Teraz siedzieli w przestronnym salonie, w którym było zagaszone światło, tak samo jak w innych częściach domu, a świeciła się tylko jedna lampa, która blado oświetlała pomieszczenia. Dodatkowe światło dawał grający telewizor, który teraz oglądali pochłaniając kolejne słodkości znajdujące się w domu. Największą ochotę mieli na kolorowe żelki. W szczególności Patrici przypadły one do gustu. Niall`a aktualnie cieszyło jej zakochanie. Była naturalna aczkolwiek dla niego idealna.
Dominica z Harry`m wracali samochodem do domu dziewczyny. Harry miał już ułożony cały plan w głowie. Widział w wyobraźni każdy minimalny szczegół tego co będzie robił. Tylko nie mógł za cholerę przewidzieć reakcji dziewczyny, na której mu tak bardzo zależy. W połowie drogi do domu, gdy przejeżdżali obok sporego parku, kierowca, którym oczywiście był Harry zjechała na parking tuż przy wejściu do porośniętego trawą terenu.
- Dlaczego stanąłeś? - Dominica była zaskoczona, dlaczego akurat teraz się zatrzymał. Drogi do domu zostało prawie tyle co nic. Na nogach by doszła w piętnaście minut, więc o co mu chodzi.
- Chciałbym się z tobą przejść. - powiedział wysiadając z samochodu. - Nie wysiadasz? - podszedł do drzwi pasażera i je otworzył. Dominica wyszła już sama i stanęła przed bardzo uśmiechnięty Hazzą.
- Powiesz mi dlaczego zachciało ci się teraz spacerować? - szli pustymi i dość ciemnymi alejkami. Mijali ławki a na żadnej nie usiedli. Minęli plac i do niego nie podeszli. Chciał tak po porostu pochodzić?
- Musimy chyba porozmawiać. - tak nagle stał się tak poważny. Stanął przed nią trzymając jej dłonie w swoich ciepłych rękach. - Poważnie, Dominica.
- Zaczynam się ciebie bać, Harry, naprawdę.
- Spokojnie, ale obiecaj mi, że wysłuchasz mnie do końca, a na koniec odpowiesz mi szczerze.
- Więc słucham. - ścisnęła jego dłonie i czekała aż coś powie.
- Dominica. - zaczął lekko się denerwując. Tak samo jak przy rozmowie z ciocią Dominici. - To wszystko co usłyszała dziś twoja ciocia ode mnie jest prawdą. Jest tak prawdziwe, że czasami aż dziwię się, że tak bardzo zawróciłaś mi w głowie. - zaśmiał się ze zdenerwowania. - Jesteś dziewczyną, ups, jesteś kobietą, która jeszcze nigdy w życiu nie miała tak bardzo szczególnego miejsca w moim sercu jak ty. Jesteś osobą, której mogę zaufać bez warunkowo i nawet gdy nie wiesz jak mi pomóc, jesteś przy mnie, ze mną i dla mnie. A co najważniejsze traktujesz mnie poważnie. Przynajmniej tak mi się wydaje. - zawstydził się. - Chciałbym bez żadnych problemów podejść do ciebie przy świadkach i tak bez żadnego powodu, tak po prostu z potrzeby dotknięcia cię, przytulić się do ciebie czy ucałować twoje wargi. Jesteś kimś dla kogo chciałbym wracać z pracy i wiedzieć, że jesteś, że czekasz na mnie. Brzmi to na tyle dorośle, że sam się dziwię własnym słowom. - jedną z rąk przeczesał swoja roztrzepane loki - Czy jest możliwość taka, że uszczęśliwisz mnie teraz na tyle bym mógł co najmniej latać nad ziemią i zostaniesz moją kobietą?
Dominica stała z miną nie do odgadnięcia. Puściła jego dłonie i ułożyła je na jego twarzy, lekko ładząc kciukiem policzek.
- To zależy, Harry. - uśmiechnęła się delikatnie. - To wszytko zależy, od kilku rzeczy.
- O czego? - bał się, bardzo się bał, że tak po prostu powie mu, że ma wracać do domu, bo jedną z tych rzeczy jest to, że nigdy nie będzie na tyle poważny by dorównać takiej kobiecie jak ona.
______________
co sądzicie?
mam nadzieję, że tym razem uzyskam od was więcej opinii na temat rozdziału. ;)
gadu : 11744685.
Xxx.
Super rozdział:-)
OdpowiedzUsuńGenialny < 3
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się postać Alice. Mała jest taka słodka ;D
Nareszcie Harry się odważył jej to powiedzieć ; )
Czekam nn ! ; **
Rozdził świetny :D Fajny wątek z Harrym i Dominicą w końcu zaczną coś więcej :D Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńK.:D
Kurde jest świetny .Jestem naprawdę strasznie ciekawa jak potoczy się dalej wątek z Harrym i Dominicą .Chce żeby oni byli razem ,to co że jest starsza .Każdy ma prawo na miłośc niezależnie od wieku .Czekam na kolejny bo zadziwiasz mnie coraz bardziej .Co nowszy to lepszy x .
OdpowiedzUsuńsuper :) czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMagda :D
Wohhohohho !!!!!!! <333333
OdpowiedzUsuńKocham Cie strasznie cię kocham . <3
Proszę dodaj szybko następny rozdział bo nie mogę się doczekac . !!!!!! XX .