piątek, 18 maja 2012

Rozdział 7.

Wbiegł po schodach pokonując dystans w zaledwie kilku susach. Wpadł do pokoju jakby się paliło. Meg siedziała na łóżku cała zapłakana, obejmując się zmarzniętymi ramionami. Podszedł do niej tak szybko, że aż się zlękła. Odsunęła się po ścianę i pisnęła przerażona. Tak, nie pomyślał o tym, że jest ciemno i nie za dobrze może widzieć jego sylwetkę czy twarz. Zapalił malutką lampkę nocną, która blado oświetlała jasne ściany pokoju i ją skuloną na łóżku.
- Cii, nie ma co się bać.
Usiadł na łóżku, które ugięło się pod ciężarem jego ciała. Kiedy zobaczyła twarz Louis`a lekko się uspokoiła, ale nadal była przerażona myślą, że tamten w każdym momencie może wyjść z mroku, który ją otacza.
- Już jest dobrze. Jestem w pobliżu. - niepewnie dotknął jej dłoni ściskającej zmiętolone prześcieradło. - Już spokojnie.
Niewytrzymała. Ponownie wybuchnęła płaczem krztusząc się łzami. Jej oczy wpatrzone tępo w okno bez żadnego blasku, bez tych iskierek, które jeszcze wczoraj mógł je w nich zobaczyć. Przysunął się do niej trochę bliżej z zamiarem otulenia jej ramieniem, by choć przez moment poczuła się przy nim bezpieczna. Meg widząc jego zamiar, tak bardzo chciała znaleźć się w jego ramionach, ale tak bardzo bała się, że jeśli przytuli się do niego, Louis zniknie, a zamiast niego pojawi się facet robiący jej krzywdę. Zaryzykuje, momentalnie po wychwyceniu tej myśli z mózgu zawiesiła ręce na mocnej szyi Tomlinson`a i wtuliła głowę w jego zagłębienie na szyi. Otulił ją delikatnie ramionami wdychając zapach jej włosów.

Li siedział w salonie szerze martwiąc się stanem swojej przyjaciółki.
- Jak myślicie, ten facet zrobił jej coś poważnego?
Niall także się przejmował, zresztą jak każdy z nich.
- Fizycznie to może nie, ale uraz psychiczny będzie miała już na zawsze. - powiedział Zayn przeczesując ręką włosy.
- Dlaczego to stało się akurat jej? Dlaczego zawsze wszystko co najgorsze musi spotkać tych dobrych ludzi?
Harry przeżywał to prawie tak samo jak Lou. Megan był i nadal jest dla niego jak taka starsza siostra, jeśli miał problem z jakąkolwiek sprawą, zawsze, ale to zawsze mu z tym pomogła. Czasami nawet chciał, by to właśnie ona zajęła wcześniejsze miejsce Eleanor.

Louis siedział tuląc w swoich silnych ramionach, Megan, która właśnie teraz czuła się bezpieczna. Jak wiele by dała, by móc siedzieć z nim tak codziennie, nie tylko wtedy, gdy jest w rozsypce, ale bez niczego, tak po prostu. 
- Zachowujesz się jakbyś była, zakochana . - przebiegło jej przez myśl. Ale rzeczywiście, nie pragnęli siebie jako przyjaciół, oboje chcieli czegoś więcej, tylko, że jeszcze żadne z nich nie wypowiedziało tego głośno i pewnie. Spokojnie wdychała zapach jego skóry myśląc nad tym wszystkim.
- Przepraszam. - usłyszała szept przy swoim uchu.
Podniosła głowę patrząc w jego smutne jasne oczy.
- Louis, za co?
- Za wcześniejsze zachowanie. Wiem, że poczułaś się urażona, ale ja naprawdę nie chciałem. Meg, przepraszam. 
Położył swoją rozgrzaną dłoń na jej policzku przesuwając po nim delikatnie.
- Przepraszam. - powtórzył cicho, nadal patrząc jej prosto w oczy.
- Byłeś po prostu szczery...- wymamrotała spuszczając wzrok.
- Nie, nawet tak nie mów. - podniósł jej podbródek tak, aby ich spojrzenia znów się spotkały. - Nie mów tak. 
Przeniósł wzrok na jej lekko rozchylone usta i naszła go ta cholerna chęć pocałowania swojej przyjaciółki. Zbliżył twarz ku jej i....

__________
jak sami widzicie cierpię na brak weny... -,-
' nie wicie co w moim sercu się kryje '
czekam na wasze komentarze. ;D jeśli pojawi się minimum 10 kom, to zacznę pisać nowy rozdział. < 3

10 komentarzy:

  1. Świetny jest < 3
    Dawaj już kolejny, pocałują się czy nie ! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, ale dlaczego skończyłaś w takim momencie ?!
    Nie wiem dla czego, ale chciałabym aby okazało się, że była zgwałcona. . .
    Czekam na kolejny!
    A i pomysł, że Eleanor jest lesbijką!!! hahaha genialne :D
    Monak

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny ! Kocham cię <3 i zapraszam do siebie ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to opowiadanie. Kocham tu wracać i czytać ten sam rozdział po raz kolejny. Louis jest taki opiekuńczy. Męski i delikatny zarazem.. a Meg? Meg jest krucha i potrzebuje go. Włada mną niedosyt, ale wiem, że nie zawiedziesz mnie w kolejnym rozdziale. Czekam niecierpliwie. Kocham.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no w takich momentach się nie kończy :P ja bym to twoje opowiadanie czytała bez końca <3
    Boskii *_*
    Czekam na następny :D
    K. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. swieeeeeetny ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham to ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnyy : D

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam *_____________*
    ~ Claudia < 3

    OdpowiedzUsuń